niedziela, 14 maja 2017

HELLO MAY- przesyłka od sklepu IVON, nowości niekosmetyczne, ostatnie przygotowania do komunii, paczka od Evree, Blend It, rodzinna kuchnia Lidla i praktyczny kurs języka angielskiego Beaty Pawlikowskiej + nowe logo na bloga




Cześć dziewczyny!

Znowu mnie nie było jakiś czas, ale przygotowania do komunii, komunia oraz to co się dzieje po pochłonęło mnie całkowicie:) Na szczęście mamy to już za sobą. Było dużo nerwów i stresów, ale był to cudowny dzień.


W tamtym tygodniu przyszła do mnie przesyłka od sklepu IVON. Cudownie zapakowana w białe pudełko, zawiązane różową wstążką oraz z karteczką z miłymi słowami odręcznie napisanymi- niby szczegóły, ale mają duże znaczenie :)
Szczerze mówiąc za sukienką na komunię dla siebie rozglądałam się już od dłuższego czasu i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak trudno jest znaleźć prostą, klasyczną sukienkę. Wszędzie koronki, falbany, tiule- właściwie nie mam do nich jakiś zastrzeżeń, ale dla siebie na ten dzień chciałam coś minimalistycznego.



Zresztą same zobaczcie na poniższe zdjęcie. Sukienki są śliczne! Nie ma w nich nic skomplikowanego, a w ich prostocie tkwi piękno. Szczególnie przypadła mi do gustu morelowa, która świetnie komponuje się z białym żakietem. Dajcie znać, który kolor podoba Wam się bardziej :)

Materiał sukienek nie jest prześwitujący, jest odrobinę grubszy, śliski, elegancki. Przyjemny w dotyku. Są wprost idealne na specjalne okazje. Dodatkowo są teraz dostępne w promocyjnej cenie.




Na widok butów wręcz zaniemówiłam :) Oj mam słabość do takich rzeczy. Mają świetny, delikatny, beżowy kolor (idealnie skomponował mi się z kopertówką), bardzo pasują do sukienek powyżej. Zresztą super prezentują się ze spodniami. Noga w nich ładnie wygląda, bardzo smukło. Są lakierowane, wysokie i raczej nie nadadzą się do dłuższego chodzenia. Ja założyłam je tylko do kościoła. 

Ten model dostępny jest w 3 kolorach.










W Pepco za niecałe 30 zł upolowałam ładną kopertówkę. Wymieniałam jedynie w niej łańcuszek na złoty (kupiłam go za grosze w pasmanterii). Nie miałam w swojej szafie tego typu torebki i jestem bardzo zadowolona z zakupu. Okazała się nawet dosyć pojemna.

Któregoś dnia zupełnie przypadkiem weszłam do SH, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Sklep raczej zaopatrzony był w ubrania typu "babcine". Miałam już wychodzić, ale mój wzrok powędrował na buty, które chyba po prostu tam na mnie czekały :) Co najlepsze są nowe! Okazja życia :))






Udało nam się na szybko zakupić sukienkę na zmianę 2 dni przed komunią :) Dla Zosi również znalazła się piękna, biała sukienka. Także właściwie to same zakupy "przed komunijne" całkiem sprawnie nam poszły. Co najdziwniejsze- nie mogłyśmy nigdzie dostać rajstop. W moim mieście sklepy są tragicznie zaopatrzone.
Koszyczek widoczny na zdjęciu zawiera aniołki- podziękowania dla gości. Co ja się namęczyłam aby go jakoś ozdobić.. W rzeczywistości prezentuje się bardzo ładnie. 





Jakiś czas temu otrzymałam przesyłkę od Evree z zaproszeniem do  akcji #urbanprincess związanej z dwiema nowościami:
- Magic Rose – upiększająca maska do twarzy z ekstraktem z róży demasceńskiej, olejem chia i camu-camu
- Black Rose – detoksykująca czarna maska do twarzy z węglem z drzewa ubame i ekstraktem z róży demasceńskiej

Tak naprawdę to dopiero teraz przetestuję je na spokojnie. Bardzo jestem ich ciekawa i mam nadzieję,  że się polubimy :) 





Udało mi się dostać w moim mieście Glamour z gąbeczką Blend It. Już od jakiegoś czasu byłam ich szalenie ciekawa. Tyle pozytywnych opinii czytałam,  że chyba aż za bardzo nastawiłam się na efekt WOW, którego niestety nie było. Jestem rozczarowana :/ Niestety jajko bardzo dużo chłonie produktu. Aplikacja jest dla mnie problematyczna, a podkład na twarzy wygląda..  średnio. Już po jednym myciu gąbeczka prezentuje się tragicznie, jakby była mocno używana. Być może trafiłam na felerne egzemplarze.. Nie wiem.




Rodzinna kuchnia Lidla- fajna książkowa pozycja, jeśli lubicie rodzinne kucharzenie. Ja uwielbiam spędzać czas w kuchni z dziewczynkami na kulinarnych eksperymentach. Czasem wychodzą dania niejadalne (:D), ale większość zjadamy ze smakiem. Z tej książki uwielbiamy babeczki z szynką i serem oraz ziołami. Przepis trochę zmodyfikowałam, troszkę zrobiłam po swojemu, ale uwierzcie- cala blacha od razu znika. Lubimy też zrobić czekoladowe muffinki.

Praktyczny kurs języka angielskiego Beaty Pawlikowskiej- jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona. Właściwie to nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj omijałam szerokim łukiem książki tej autorki. Natomiast ten kurs i ogólnie cała metoda nauki języka są świetne! Włączam płytkę sprzątając, myjąc naczynia, robiąc obiad- od tak przy okazji. Nawet moje córki do mnie dołączyły i razem powtarzamy zwroty po angielsku. Polecam i to bardzo!





Mój blog po ładnych paru latach wreszcie ma piękny nagłówek. Wszystko za sprawą Dominiki DS DESIGN Dziękuję raz jeszcze za świetne logo i przede wszystkim anielską cierpliwość do mnie :))


---------


Czyżby wreszcie zawitała do nas wiosna? Nic tylko korzystać z pięknej pogody!
Udanego popołudnia kochane :*

wtorek, 25 kwietnia 2017

PAESE HIGH DEFINITION TRANSPARENT, PUDER SYPKI






O tym, jak ważnym produktem w makijażu jest puder przekonałam się na studiach dzięki moim koleżankom. Bo tak to żyłam sobie w przekonaniu,  że nie jest on mi w ogóle potrzebny, jednocześnie dziwiłam się dlaczego podkład tak szybko schodzi z cery. Jakim wielkim zaskoczeniem dla mnie było,  że puder potrafi scalić cały make up, nadać ładnego wykończenia i przedłużyć trwałość fluidu. Później przekonałam się, jak ciężko spotkać tego typu produkt dla cery suchej, która nie znosi uczucia matu. 


PAESE HIGH DEFINITION TRANSPARENT, PUDER SYPKI
Paese puder sypki HD zapewniający aksamitnie gładką cerę i matowe wykończenie makijażu. Zawarty w składzie olej Meadowfoam działa na skórę nawilżająco i wygładzająco. puder doskonale utrwala makijaż i nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Zapewnia efekt soft focus, który optycznie zmniejsza niedoskonałości i wygładza rysy twarzy. Paese puder sypki HD może być stosowany podczas sesji zdjęciowych i na co dzień dla naturalnego efektu.




Na blogu pojawiła się recenzja ryżowego pudru tej samej firmy. Jeżeli jesteście ciekawe to zaglądnijcie TUTAJ
Byłam z niego zadowolona, ale wersja HD stała się moim ulubieńcem. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Produkt zamknięty w plastikowym, okrągłym opakowaniu z sitkiem. Jest wygodne i poręczne oraz eleganckie.  Dodatkowo posiada gąbeczkę, której jednak nie używam do aplikacji, a traktuję jako zabezpieczenie przed rozsypywaniem. 


Puder Paese High Definition jest drobno zmielony i posiada ładny, naturalny kolor, który dopasowuje się do karnacji. Bezproblemowo się nakłada. Dobrze współpracuje z różnymi podkładami. Bardzo lubię aplikować go pędzlem typu flat top. Najpierw stempelkuję, a później rozdzieram. Dochodzę do wniosku,  że chyba bardziej wolę sypkie produkty niż prasowane. Jedyny minus tego jest taki,  że łatwo o zabrudzenie opakowania. Ja każdego razu przesypuję odrobinę pudru na wieczko od słoiczka.






To co najbardziej podoba mi się w nim to fakt,  że nie daje efektu płaskiego matu. Wygląda bardzo naturalnie, ożywia twarz, wizualnie poprawia jej wygląd. To co robi ze skórą bardzo przypomina mi działanie podkładu mineralnego. 
Nie jest ciężki, nie czuć go na twarzy. Nie ciemnieje w ciągu dnia ani nie zmienia koloru. Nie tworzy smug. Pięknie scala cały makijaż i przedłuża jego trwałość. 





Z przyjemnością sięgam po niego codziennie. Jest niesamowicie wydajny. Jeden z lepszych pudrów, jakie miałam okazję do tej pory testować. Wiele innych produktów brzydko wyglądało na twarzy, wchodziło w pory, podkreślało suche skórki. Twarz wyglądała na zmęczoną. W przypadku pudru HD możemy o tym zapomnieć, bo nic takiego się nie przytrafia. Stanowi doskonałe wykończenie makijażu. Ciekawa jestem czy na innych cerach również się sprawdza :)


sobota, 22 kwietnia 2017

REGENERUM, REGENERACYJNE SERUM DO TWARZY



Regeneracyjne serum do twarzy to mój drugi kosmetyk tej firmy. Miałam już serum do pięt i bardzo miło wspominam. Polubiłam go za świetne działanie. Bardzo dobrze nawilżał, natłuszczał i odżywiał. Zawsze byłam ciekawa pozostałych kosmetyków Regenerum. 



REGENERUM, REGENERACYJNE SERUM DO TWARZY
Marka Regenerum rozszerza ofertę o kolejny ciekawy produkt – Regeneracyjne serum do twarzy. Charakteryzuje się ono intensywnym działaniem regeneracyjnym i odżywczym, a to dzięki zawartym w nim peptydom matrykinowym oraz ekstraktowi z nasion soi.

Działanie:
Peptydy matrykinowe to unikalny składnik, który wnika do głębszych warstw skóry, tam pobudza i przyspiesza odnowę komórek. Takie działanie owocuje znacznie szybszą ich regeneracją. Drugi ważny komponent serum to ekstrakt z nasion soi, który intensywnie i dogłębnie nawilża i odżywia skórę, również tę wyjątkowo przesuszoną. Formułę preparatu uzupełniają składniki, które mają zdolność do tworzenia na skórze transparentnej struktury. Jej zadaniem jest wsparcie dla odbudowy i regeneracji wierzchnich warstw naskórka. W składzie znajdują się także składniki, które stymulują produkcję włókien kolagenowych, co ujędrnia i napina skórę. Regenerum regeneracyjne serum do twarzy optycznie poprawia wygląd twarzy – wygładza skórę, redukuje widoczność zmarszczek oraz porów, ujednolica koloryt, a także zmniejsza oznaki zmęczenia. Efektem stosowania preparatu jest aksamitna, miękka i gładka skóra. Ważnym składnikiem są filtry ochronne UVA/UVB (SPF15), które zabezpieczają skórę przed działaniem promieni słonecznych, a tym samym przed fotostarzeniem.


Zastosowanie:
Regenerum regeneracyjne serum do twarzy polecane do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Sprawdzi się doskonale przy cerze odwodnionej, nadmiernie przesuszonej oraz wymagającej intensywnej regeneracji.

Cena: ok 24 zł
Pojemność: 50 ml



O czym wypadałoby wspomnieć na samym początku to opakowanie serum. Tubka a la krem do rąk plus aplikator w formie pompki- rewelacyjny pomysł. Jest ono bardzo wygodne i przede wszystkim higieniczne. Ładna, minimalistyczna i charakterystyczna dla firmy szata graficzna. 

Biała konsystencja , gęsta i treściwa. Aplikując go na twarz za pierwszym razem byłam przekonana, że skóra będzie się tłuścić oraz świecić. Tym bardziej się zdziwiłam, ponieważ produkt owszem pozostawia lekką otulającą warstwę na skórze, ale po dosłownie chwili wchłania się do zera i daje przy tym matowe wykończenie. Nie ma mowy o  żadnym świeceniu się, uczuciu lepkości. Serum przypomina mi trochę bazę silikonową. Zapach jest delikatny. Idealny zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za perfumowanymi kosmetykami.

Jeśli chodzi o działanie to myślę,  że  świetnie się sprawdzi u posiadaczek cer mieszanych oraz tłustych. Polubią go zwłaszcza za to,  że regeneruje i matuje jednocześnie. Moja sucha skóra nie do końca go zaakceptowała. Po aplikacji skóra jest świetnie wygładzona wizualnie i w dotyku. Pory są mniej widoczne, a koloryt wyrównany. Jednak ja należę do tego nielicznego grona, które musi mieć i czuć warstwę kremu na twarzy, w przeciwnym razie nie mam poczucia odpowiedniego nawilżenia., cera robi się spięta, zmęczona, zaczerwieniona. 
W przypadku Regenerum moja skóra po chwili czuje się trochę ściągnięta i mam potrzebę nałożenia czegoś jeszcze. Dlatego najbardziej sprawdziła się u mnie aplikacja kremu bezpośrednio po nałożeniu serum. Zresztą bardzo długo żyłam w przekonaniu,  że pomiędzy aplikacjami tych produktów trzeba odczekać ileś minut. Stosunkowo niedawno odkryłam, że w moim przypadku, jeśli chodzi o sera (tym bardziej o wodnistych konsystencjach) lepiej gdy nie czekam z nakładaniem kremu, tylko od razu po niego sięgam.  
Serum nadaje się pod makijaż. Bardzo dobrze współpracuje z nim podkład. Nic się nie roluje, nie waży. 

Myślę,  ze  redukuje wydzielanie sebum. Dlatego raz jeszcze podkreślam-  wydaje mi się,  że posiadaczki cer mieszanych i suchych powinny być bardzo zadowolone. Niestety mojej suchej skórze nie dostarczył odpowiedniego nawilżenia. Szkoda, bo widzę w nim duży potencjał. 





Dajcie znać czy miałyście to serum do twarzy i jak się sprawdziło ono u Was :)



środa, 19 kwietnia 2017

FARMONA SWEET SECRET, MIGDAŁOWY PEELING DO MYCIA CIAŁA, SŁODKIE TRUFLE I MIGDAŁY





Dzisiaj mam coś dla fanek maksymalnie słodkich i apetycznych zapachów. Wszystkie kosmetyki Farmony z serii Tutti Frutti takie są. To zresztą też moje ulubione produkty. Nie miałabym nic przeciwko gdyby firma wypuściła z tej linii kosmetyki do włosów. Używałabym ich z wielką przyjemnością, a Wy?


FARMONA SWEET SECRET, MIGDAŁOWY PEELING DO MYCIA CIAŁA, 
SŁODKIE TRUFLE I MIGDAŁY


Wyjątkowy kosmetyk o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i zniewalającym, słodkim zapachu został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które dbają o piękny wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura, na bazie ekstraktu ze słodkich trufli i migdałów nie narusza równowagi lipidowej i nie wysusza skóry, poprawiając jej kondycję i wygląd. Łagodne środki myjące i peelingujące drobinki zanurzone w cudownie lekkim, pachnącym żelu dokładnie oczyszczają skórę, usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie Migdałowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i aksamitnie gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach uwalnia od stresu, wycisza i relaksuje, wprowadzając w stan ogólnego odprężenia i zadowolenia.

Pojemność: 225 ml
Cena: 12 zł



Peeling zamknięty jest w dużym, plastikowym słoiku. Produkt można zużyć do zera. Lubię takie opakowania, ponieważ nic się nie marnuje.

Jego konsystencja jest galaretkowata,  żelowa, lubi się ześlizgiwać z palców. Ilość drobinek jest mała. Jest to peeling myjący, a nie typowy zdzierak. Jest delikatny w swoim działaniu.  Dla osób, które potrzebują solidnego starcia naskórka z pewnością okaże się za słaby. Osobiście jestem bardzo zadowolona, ponieważ nie potrzebuję mocnych peelingów. Natomiast jeżeli zależy Wam na mocniejszym działaniu to polecam dosypać zmielonej kawy, cukru itp :)




To świetny umilacz kąpieli, który pięknie pachnie. Zapach jest intensywny, słodki, czuć wyraźną migdałową nutkę. Jestem nim uwiedziona i uwielbiam go, jest taki do zjedzenia. Relaksuje, odpręża. Nie miałabym nic przeciwko wykąpaniu się w wannie wypełnionej po brzegi taką galaretką :) Chętnie zakupię balsam lub krem do rąk o tej samej nucie zapachowej.

Raczej sięgałam po niego po użyciu żelu do mycia, ponieważ sam w sobie się nie pieni. Tak więc traktowałam go jako dodatek pielęgnacyjny. Drobinki są raczej ostre, ale przyjemnie masują skórę. Łatwo się spłukuje i nie brudzi wanny. 

Skóra po kąpieli jest gładka, miękka, nawilżona. Mam wrażenie jakbym wtarła w nią olejek. Nie ma potrzeby użycia balsamu do ciała. Tak więc to świetne rozwiązanie dla osób, które nie przepadają za aplikacją nawilżaczy do ciała po myciu. 


Wrócę do niego ponownie, zwłaszcza w sezonie jesień zima. Choć ja należę do osób, które słodkie zapachy uwielbiają przez cały rok :))

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

MAKEUP REVOLUTION, HOT SUMMER OF LOVE- mój ulubiony bronzer!


Moja miłość do tych kosmetyków zamkniętych w uroczych pudełeczkach w kształcie serca zaczęła się od różu Blushing Hearts. Myślę,  że miałabym całą kolekcję gdyby tylko były one dostępne stacjonarnie w moim mieście. Jakoś zawsze nie po drodze mi z zakupami online. Być może to lepiej dla mojego portfela :)




Muszę przyznać,  że samo opakowanie być może wizualnie solidne nie jest to jednak stwierdzam,  że test wytrzymałości przeszło wzorowo. Praktycznie codziennie po niego sięgam, wielokrotnie woziłam go ze sobą, zdarzało mu się nie raz i nie dwa upaść. Zosia do górnej części nawet wlała  kiedyś wodę. Przetrzymał wszystko, choć może trochę małych wgnieceń ma. 

Bronzer jest niesamowicie wydajny. Jego pojemność to 10g. Nie uważam żebym zdążyła go zużyć przed końcem terminu ważności (12 mcy). Wręcz jest to nierealne!



Z przyjemnością sięgałam po niego. Nie wyobrażam sobie makijażu bez użycia tego typu kosmetyku. To tak przysłowiowa kropka nad i. Wypiekany, potrójny bronzer HOT SUMMER OF LOVE to coś pomiędzy bronzerem i rozświetlaczem. Kolory są delikatne, nie zawierają nachalnych drobinek. Natomiast efekt jaki dają jest satynowy, działają na zasadzie tafli. Można uzyskać naturalny efekt, ale jeżeli zależy nam na mocniejszym podkreśleniu- nie będzie z tym żadnego problemu. Kolory są w ciepłej tonacji i osobiście uważam tylko z trzecim, najciemniejszym. W połączeniu są bardzo ładne i myślę,  że sprawdzą się u wielu typów urodowych. Bronzera używałam również jako cienia do powiek. 

Dużym plusem jest jego bezproblemowa aplikacja. Produkt posiada idealną konsystencje, nie jest za suchy, za twardy czy sypiący się. Wystarczy jedno pociągnięcie pędzlem aby uzyskać ładny efekt. Dobrze się rozciera, nie tworząc plam, smug. Z każdym podkładem i pudrem dobrze współpracował. Raczej nie idzie zrobić nim sobie krzywdy więc jest doskonały zwłaszcza dla osób początkujących i nie mających wprawy z nakładaniu bronzerów. Ożywia buzie, dodaje jej promiennego, zdrowego wyglądu. Świetny w sezonie zimowym, ale myślę, że jak najbardziej nada się na lato- piękne podkreśli opaleniznę. 




Bardzo Wam polecam mojego ulubieńca :) Ciekawa jestem, czy znacie serduszka Makeup Revolution. 


czwartek, 13 kwietnia 2017

Powrót do internetów, wiosenna przesyłka od Lirene, Premium Collagen 5000 + Comming Soon



Mam coraz mniej czasu na blogowanie, zresztą na cokolwiek innego też :/ Ciąży mi to niesamowicie i bardzo brakuje mi takich luźniejszych chwil. Już sama nie wiem co z tym wszystkim robić. Próbuję się jakoś lepiej zorganizować, ale po prostu za dużo tego wszystkiego jest. Pomijam fakt, że coraz częściej zdarza mi się budzić rano w ubraniu, makijażu, z laptopem na kolanach. I ta pierwsza myśl- "No nie! Znowu usnęłam przy komputerze." Ale nie ma co narzekać, muszę to jakoś pozmieniać :)


Początkiem kwietnia otrzymałam przesyłkę od firmy LIRENE, która systematyczne nas rozpieszcza. Zawartość, jak zawsze świetna! Część z kosmetyków już jest w użyciu, a szczególnie polubiłam skoncentrowane StimoSerum oraz odżywczy krem nawilżający z tej samej serii.






  • LIRENE, PŁYN MICELARNY NAWILŻAJĄC0-ŁAGODZĄCY Z D-PANTHENOLEM
  • LIRENE, DUO PŁYN MICELARNY Z OLEJKIEM RYCYNOWYM
  • LIRENE, C+D PRO VITAMIN ENERGY, ŻEL MYJĄCO-ENERGETYZUJĄCY
  • LIRENE, PIANKA CHRONIĄCA PRZED SŁOŃCEM, SPF 30

Mój ulubiony micel z Biedronki już mi się kończy więc z pewnością wypróbuję któryś z Lirene. Ciągle się jednak waham z wyborem, ale chyba bardziej jestem ciekawa duo płynu micelarnego z olejkiem rycynowym. Swoją drogą 2 miesiące temu kupiłam owy olejek z zamiarem nakładania go na brwi i rzęsy. Nadal czeka na otwarcie :)
Żel myjąco-energetyzujący posiada piękny zapach, jak zresztą pozostałe kosmetyki z tej serii. Pachnie dla mnie pomarańczą z landrynkową nutką. Początkowo byłam przekonana,  że jest on do całego ciała, ale okazało się,  że stosuje się go na skórę twarzy oraz szyi.
Pianka chroniąca przed słońcem przeznaczona jest dla dzieci i bardzo nam się przyda w sezonie letnim. Czekam więc z niecierpliwością na lato!





  • LIRENE, ANTYCELLULITOWY LIPO-MASAŻ, ZESTAW DO MASAŻU 
  • LIRENE, TERMOAKTYWNE BANDAŻE, ROZGRZEWAJĄCY ZABIEG ANTYCELLULITOWO-MODELUJĄCY

Doprawdy, zdaję sobie sprawę z tego, że i tym razem lato na mnie nie zaczeka, ale nie mam pojęcia kiedy zrobił się kwiecień, jak jeszcze przed chwilą był styczeń :) Zobaczycie, że czas szybko zleci i będzie upragnione lato. Najwyższy czas pomyśleć o tym aby przygotować swoje ciało. Kosmetyki jak najbardziej mi się przydadzą i jestem ciekawa, jakie dadzą efekty. Mam nadzieję,  że piorunujące :)




  • LIRENE, C + D PRO VITAMIN ENERGY, SKONCENTROWANE STIMUSERUM
  • LIRENE, C + D PRO VITAMIN ENERGY, ODŻYWCZY KREM GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCY
Tego samego dnia co otrzymałam przesyłkę, wieczorem nałożyłam na twarz zarówno serum, jak i krem. Nie do końca byłam zadowolona z mojego dotychczasowego nawilżacza i zbyt długo się z nim "męczyłam" licząc na lepsze efekty. Natomiast te dwa kosmetyki bardzo mi się spodobały. Oba posiadają cudowne świeże, rześkie zapachy pomarańczy z nutką słodkości. Moja skóra po nich na nowo odżyła. Krem bardzo przypomina mi kremo-żel z witaminowymi drobinkami Lirene Youngy 20+ (nie wiem czy jeszcze jest on dostępny, ale być może coś kojarzycie).




  • LIRENE, BRĄZUJĄCA MGIEŁKA
  • LIRENE INCA INCHI, OLEJEK POD PRYSZNIC 

Brązującej mgiełki jestem bardzo ciekawa. W opakowaniu prezentuje się genialnie. Olejkowa duo-formuła z bursztynem. Ma dawać stopniowy efekt opalenizny, bez smug. Przyznam,  że zawsze mam obawy przed stosowaniem tego typu produktów. Chyba dalej mam w głowie efekty po dawnych samoopalaczach- pomarańczowy kolor, smugi, zacieki. Liczę na to, że mgiełka da ładny, delikatny efekt.

Uwielbiam olejki pod prysznic Lirene. Moim ulubieńcem jest żel-oliwka z bawełny. Zużyłam już sporo opakowań. Olej Inca Inchi jest bogaty w kwasy Omega-3 i Omega-6, wzmacnia barierę hydrolipidową naskórka, zapobiega utracie wody, dodatkowo poprawiając kondycję skóry. Produkt posiada w składzie jeszcze między innymi olej jojoba i sojowa. Ma ładny zapach, może trochę męski, lekko eteryczny.




  • PREMIUM COLLAGEN 5000 

PREMIUM COLLAGEN 5000 to preparat dla osób, które chcą poprawić stan swojej skóry, włosów oraz paznokci. Zawiera w swoim składzie kolagen morski (pozyskiwany z ryb). Kolagen jest jednym z najważniejszych białek w organizmie. Odpowiada on m. in. za elastyczność i prawidłową strukturę skóry. Witamina C wspiera produkcję kolagenu, maksymalizując efekt.

Naczytałam się pozytywnych opinii i postanowiłam przetestować na sobie :) Początkowo miałam obawy, jak to zwykle przed różnymi suplementami, ale pomyślałam "dlaczego by nie spróbować?". Preparat jest w formie proszku i zalecana dzienna dawka to 2 płaskie łyżeczki 1 raz dziennie. Można go rozpuścić w szklance letniej wody, soku, kawy, dodać do jogurtu lub koktajlu.




COMMING SOON

Mam sporo blogowych zaległości. W najbliższym czasie przeczytacie o moim ukochanym bronzerze, świetnym pudrze Paese, który prezentuje się na twarzy jak podkład mineralny. Będzie notka o odżywce w sprayu Shwarzkopf oraz apetycznie pachnącym peelingu Farmony. Napiszę o kilku kosmetykach do twarzy, między innymi serum Regenerum, kremie Miya oraz toniku Vianek. Dowiecie się, jak na moich włosach sprawdziła się "kuracja bursztynowa" Jantar i jak z suchą skórą radzi sobie balsam Nivelazione. 




Dajcie znać czy Was coś zaciekawiło :)
Uciekam do sprzątania, buziaki :***

środa, 29 marca 2017

BYE BYE MARCH Kombinezon New Look, kolejne buty z SH, kosmetyczne odkrycie roku, świetne masło do ciała, znalazłam zapach marzeń + przygotowania do komunii.

Zawsze podobały mi się kombinezony. Szczególnie eleganckie i zwłaszcza na innych kobietach, a niekoniecznie na mnie :) Będąc w SH natknęłam się na czarny kombinezon New Look (nowy, z metkami). Długo wahałam się czy wziąć go ze sobą. Znacie ten stan, kiedy ma się świadomość, że jest duże prawdopodobieństwo,  że jak kupicie tą nową rzecz to będzie ona wisiała w szafie, a nie na Was? To prawdziwa wewnętrzna walka "Kup! Nie kupuj! Bierz, na pewno ubierzesz. Nie bierz, przecież i tak tego nie założysz. Weź, najwyżej sprzedasz!". Suma sumarum kombinezon wzięłam i przyznam, że w domu nadal mi się nawet, nawet podoba na mnie. Ciekawe, czy kiedykolwiek w nim wyjdę na zewnątrz :) Muszę tylko przeprasować mu nogawki na kantkę oraz podszyć przy dekolcie.






Kolejne buty z SH. Baaaardzo nieprzemyślany zakup, ale kosztowały grosze więc wzięłam je ze sobą licząc,  że może kiedyś mi się przydadzą :)  Już bardzo dawno nie robiłam takich trochę bezsensownych zakupów. Zawsze sto razy myślałam, czy na pewno daną rzecz chcę, potrzebuję. Jednak od jakiegoś czasu zawitał u mnie sezon "nie mam się w co ubrać" i doszłam do wniosku,  ze moja garderoba jest taka NUDNA więc pewnie stąd moje małe wybryki.









W marcu poznałam serum oczyszczające do skóry głowy marki BIONIGREE i coś czuję,  że szykuje się odkrycie roku. Dopiero trzy razy je użyłam więc z końcową opinią chciałabym jeszcze poczekać, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona efektami. Moje włosy przy nasadzie szybko tracą na świeżości, są przyklapnięte. Po zastosowaniu serum skóra jest oczyszczona, a włosy świeże, uniesione. Duża poprawa w dotyku, jak również wizualnie. Ewidentnie moja skóra głowy tego potrzebowała.




Uwielbiam zapach róż. Mam ogromną słabość do tej woni w kuchni, jak również w kosmetyce. Lubię perfumy z różanymi nutami, kocham różane lody (choć ciężko na ten smak trafić). Masło do ciała Herbal Care ma  świetną konsystencję, dzięki której aplikacja przebiega szybko i sprawnie. Bardzo dobrze nawilża moją skórę. Aplikując je na noc, rano nie mam potrzeby sięgnięcia po balsam. 





Pozostając przy zapachach.. Od jakiegoś czasu nie mogłam natrafić na perfumy, które by mi się podobały. Ciągle mi coś nie pasowało- kto jest nałogowym perfumoholikiem ten wie co to za okropne przeżycie :) Aż tu nagle mam! Znalazłam! Zapach marzeń- Dior Addict Edp. Zaczęło się niewinnie od próbki. Jak jestem w Krakowie i mam chwilę to wchodzę do perfumerii aby poczuć ten zapach. Słodki, ciepły, niesamowicie trwały. Na ubraniach pachnie kilka dni. Myślę, że dla wielu osób może okazać się zbyt ciężki, ale dla mnie wydaje się być idealnym. Kiedyś będzie mój!



Nie wiem.. nie mam pojęcia kiedy to tak zleciało. Moja córka idzie do komunii! Jednak to prawda, że po dzieciach to widać, jak ten czas szybko płynie. Stara już jestem.. no nieważne :) W każdym razie trwają u nas przygotowania do komunii i chyba większość rodziców, którzy przez to przeszli przyzna mi racje, że nie do końca jest.. miłe oraz takie, jak powinno. Być może patrzę na to z perspektywy swojej młodości, całkiem innego podejścia. Nie wiem. 
Kupiłyśmy piękny wianek. No przecudny jest 😍 Jedyne 69 zł. Chyba ich porąbało serio! Biznes się na tym kręci niesamowity. 




Wreszcie można poczuć wiosnę! Już nie mogłam się doczekać słońca i cieplejszych dni. Miłego popołudnia kochane :)*

czwartek, 23 marca 2017

BABYLISS 2725E- OBROTOWA SUSZARKO LOKÓWKA | RECENZJA | OPINIA | ZALETY | WADY




Jestem posiadaczką długich blond włosów, które są grube i ciężkie przez co efekt oklapnięcia jest u mnie standardem. Bardzo mi się marzy zwiększona objętość włosów przy nasadzie, efekt push upu i od lat szukam idealnego sposobu aby go osiągnąć. W tamtym roku ubzdurałam sobie,  że pomoże mi w tym obrotowa lokówko suszarka z grubą szczotką. I tak spełniło się moje marzenie- dostałam ją w prezencie urodzinowym. Chyba nie muszę mówić,  ze skakałam z radości z tego powodu? Początkowo byłam bardzo zadowolona, choć efekt jaki dała nie do końca był taki, jakiego oczekiwałam. Jednak mając porównanie do suszenia włosów suszarką plus nakręcanie ich na okrągłą szczotkę, gdzie wielokrotnie po prostu brakowało mi tej trzeciej ręki to kiedy przestawiłam się na urządzenie Babyliss było dla mnie sporym ułatwieniem w modelowaniu. 
Dużo zadajecie mi pytań o tą suszarkę. Postanowiłam więc po prawie pół roku użytkowania przedstawić Wam ją nieco bliżej.



BABYLISS 2725E

  • Lokówko-suszarka umożliwia jednoczesne suszenie i modelowanie włosów. Temperatura nie jest taka wysoka jak w lokówkach tradycyjnych, dlatego nie musisz martwić się o przypalenie włosów.
  • Lokówka z funkcją jonizacji wytwarza jony ujemne, które znakomicie wpływają na kondycję włosów. Dzięki jonizacji włosy są miękkie i zdrowe, nie elektryzują się i lepiej się układają.
  • Szczotka obrotowa sprawi, że podkręcanie włosów jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Wystarczy, że przyłożysz szczotkę do włosów, a same się na nią nakręcą.
  • Pod koniec modelowanie włącz funkcję zimnego nadmuchu. Strumień chłodnego powietrza idealnie wykończy fryzurę i nada jej ostateczny kształt.
  • Lokówka z silnikiem o mocy 1000 W to idealny wybór dla wymagających. Duża moc urządzenia gwarantuje szybkie i skuteczne modelowanie.
  • Powłoka ceramiczna zapewni bezpieczeństwo Twoim włosom. Równomiernie się nagrzewa, dzięki czemu skutecznie zmniejsza ryzyko zniszczenia włosów.
  • Wykorzystaj znajdujące się w wyposażeniu etui do bezpiecznego przechowywania lokówki. Pokrowiec przyda Ci się także podczas podróży.
  • Koncentrator w swojej wąskiej końcówce skupia nadmuch powietrza i kieruje go na konkretny obszar. Dzięki temu możesz dokładnie wysuszyć swoje włosy.
  • Potrzebujesz urządzenia do modelowania długich włosów? Wybierz model z szeroką szczotką. Skutecznie podnosi ona włosy u nasady i idealnie modeluje długie i półdługie włosy. Dzięki plastikowym ząbkom łatwiej zsuniesz ją z włosów.
  • Wąska szczotka przydaje się do tworzenia cienkich loków. Idealnie sprawdza się również przy krótszych włosach, ponieważ nie ma problemów z ich nawinięciem.




DANE TECHNICZNE

Kolor: srebrny
Moc: 1000 W
Liczba poziomów temperatury: 3
Nawiew zimnego powietrza: tak
Jonizacja: tak
Średnica: 20 mm, 50 mm
Funkcje dodatkowe: jonizacja, powłoka ceramiczna, szczotka obrotowa


WYPOSAŻENIE

Cały zestaw jest zapakowany w dużą, czarną kosmetyczkę, która zawiera:
  • okrągłą obrotową szczotkę 50 mm (włosie dzika + plastikowe ząbki)
  • mniejszą szczotkę 20 mm (włosie dzika)
  • koncentrator
  • końcówkę grzebieniową/ergonomiczna głowica prostująca

Tylko większa obrotowa szczotka posiada nakładkę zabezpieczającą włoski przed uszkodzeniem. 





Niestety nie udało mi się uzyskać za jej pomocą wymarzonego efektu push up na włosach, ale skłamałabym mówiąc,  że nic nie zrobiła w tej kwestii. Włosy są lekko uniesione i ładniej się prezentują. Ponadto są wygładzone, wyprostowane. Suszarka jest bardzo, ale to bardzo wygodna w użyciu. Dziewczyny, które modelują swoje włosy za pomocą szczotki doskonale wiedzą, że zwłaszcza przy dłuższych, gęstych włosach nie jest to prosta sprawa i przydałaby się trzecia ręka. Natomiast tutaj z łatwością to zrobimy.  Obawiałam się,  że nie będę umiała jej używać,  że moje włosy będą się w nią wkręcać- niepotrzebnie. Trzeba tylko uważać aby nie brać za dużych pasm, bo wówczas faktycznie mogą się wkręcać w brzegi. Dodatkowo zyskujemy na czasie. Nie ma wielkiej potrzeby dzielić włosów na części i partiami je suszyć. Wystarczy wydzielać je palcami.
Używałam jej już na podsuszone włosy zwykłą suszarką i tak, jak pisałam Wam we wstępie byłam bardzo zadowolona. Fryzura zyskała na świeżości. Nie była już taka "ciężka", oklapnięta. Właściwie to nie wyobrażałam sobie, jak ja mogłam wcześniej bez niej funkcjonować. Gdybym miała wystawić jej opinię po kilku użyciach była by to z pewnością mocna 5. Niestety czas wszystko zweryfikował.





Z całego zestawu używałam tylko szerszej szczotki. Zaznaczam,  że ta mniejsza już nie jest obrotowa- a szkoda. Tak więc w przypadku pierwszej mamy dwa kierunki do stylizacji. Już podczas pierwszego suszenia załapałam o co chodzi i zmieniałam kierunki na wyczucie, nie musząc patrzeć na szczotkę. 
Suszarka posiada zimny nawiew, letni oraz gorący. Kręci się tylko na dwóch ostatnich. To niestety ogromna jej wada,  że nie obraca się przy zimnym nawiewie, który swoją drogą w rzeczywistości niestety taki zimny nie jest. Przy najwyższym stopniu szybciej się obraca.
Jeżeli zależy nam na ładnym podkręceniu końcówek czy ich wywinięciu, musimy potrzymać szczotkę na włosach przez jakiś czas. I tutaj niestety pojawia się kolejny feler- powietrze jest za gorące i na dłuższą metę niszczy włosy, działa tak jakby na zasadzie prostownicy. Przekonałam się o tym bardzo dobitnie, gdyż połamała mi niektóre włosy na długości. Owszem, nie jestem posiadaczką w 100% zdrowych włosów, ale też nie narzekałam dużo na ich kondycje. Niestety po jakiś 2-3 miesiącach używania tej suszarki stan moich włosów bardzo się pogorszył. Bodajże w styczniu postanowiłam sięgać po nią tylko na jakieś specjalne okazje. 

Jeśli chodzi o pozostałe końcówki to jak dla mnie są zupełnie zbędne. Koncentrator, która ma za zadanie szybko podsuszać włosy wcale tego nie robi. Chyba spędziłabym cały dzień w łazience i się męczyła zanim wyschną (podkreślam mam długie, gęste włosy). Za pomocą mniejszej szczotki ponoć można wyczarować loki- eeee jaaaasne, u mnie na pewno nie. Natomiast głowica prostująca posiada takie dziwne ząbki, a raczej wyżłobienia, że w ogóle włosów nie przeczesuje.



Swoją suszarkę dostałam w prezencie, ale zastanawiałam się nad zakupem. Kusiło mnie również aby kupić jakąś używaną, ale na większości aukcji włoski wydawały mi się już "zużyte" mimo informacji w opisie,  że ze szczotki niewiele się korzystało. Teraz w to wierzę, ponieważ już po pierwszym użyciu włoski się powyginały. Nie jestem też za bardzo przekonana do samego włosia. Niby są z dzika, ale w dotyku sztuczne, drutowate.




Czy obrotowa suszarko lokówka sprawdzi się na długich włosach?

Zdaje się,  że dosyć mocno skrytykowałam tą suszarkę :) Jednak jeszcze raz podkreślam fakt,  że jestem posiadaczką długich, gęstych włosów. Zdecydowanie bardziej poleciłabym ją osobom o krótszych fryzurach (bob, włosy do ramion, za ramiona- myślę, że lepiej by się sprawdziła). Niestety trzeba brać pod uwagę fakt,  że dosyć mocno się nagrzewa, a włosy mają bezpośredni kontakt z tą temperaturą i najnormalniej w świecie niszczą się. U mnie końcówki nadają się do natychmiastowego podcięcia. Brak obrotowej funkcji przy zimnym nawiewie jest porażką. Wszelkie gadżety, które są w wyposażeniu uważam za zbędne i nieprzydatne więc przy wyborze obrotowej suszarki  radziłabym w ogóle nie patrzeć na to pod tym kątem. 


Mam nadzieję,  że ten post okaże się przydatny dla kogoś z Was. Jeśli macie pytania- piszcie w komentarzu.
Używacie obrotowych suszarko lokówek? Co o nich myślicie?

poniedziałek, 20 marca 2017

PRZEGLĄD KREMÓW DO RĄK | EVELINE COSMETICS ARGAN GOLD EDITION waniliowy krem-serum do rąk i paznokci | STENDERS krem do rąk cranberry | FARMONA SWEET SECRET kokosowy krem do rąk i paznokci słodki kokos i banany | FARMONA HERBAL CARE krem odmładzający do rąk dzika róża | FARMONA NIVELAZIONE intensywnie nawilżające serum do rąk i paznokci


Dawniej mogłam spokojnie obejść się bez kremu do rąk. Teraz nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego. Koniecznie muszę go mieć w pokoju przy łóżku, inny ma swoje miejsce w kuchni, którego aplikuję po myciu naczyń. Mini wersje noszę w torebce. Moje dłonie często potrzebują nawilżenia i po prostu lubię takie produkty mieć przy sobie. Czy Wy też tak macie?


EVELINE COSMETICS ARGAN GOLD EDITION, WANILIOWY KREM-SERUM DO RĄK I PAZNOKCI

Innowacyjna formuła Waniliowego kremu serum do rąk i paznokci została oparta na BioHyaluron Complex, który głęboko nawilża, regeneruje i uelastycznia skórę sprawiając, że staje się ona aksamitnie gładka. Zapewnia doskonałą pielęgnację zarówno skóry dłoni jak i paznokci. Regularne stosowanie wzmacnia strukturę naskórka i opóźnia procesy starzenia oraz chroni przed działaniem czynników zewnętrznych. Krem-Serum błyskawicznie się wchłania i natychmiast przynosi ulgę nawet najbardziej suchej skórze dłoni.
Pojemność: 100 ml
Cena: 8 zł

Zużyłam już dwie sztuki tego kremu Eveline. Co zachęciło mnie do ponownego zakupu? Zdecydowanie piękne opakowanie w mojej ulubionej czarno-złotej kolorystyce, ładny zapach i bardzo dobre działanie. Jeżeli jesteście miłośniczkami słodkich zapachów to nie przejdziecie obojętnie obok tego produktu. Pachnie słodko, waniliowo i na tyle intensywnie,  że otoczenie pyta co to za perfumy. Dobrze nawilża skórę, pozostawiając otulający film (nie wchłania się całkowicie). Czuję się zachęcona do wypróbowania innych kosmetyków z tej serii.


STENDERS GARDEN OF FEELINGS, HAND CREAM CRANBERRY

Lekki, szybko wchłaniający się krem ochrony do rąk o aromacie owoców leśnych.  Przeznaczony do stosowania o każdej porze dnia, natychmiast przynosi ulgę suchej skórze dłoni i zapewnia jej wysoką ochronę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Tworzy barierę utrzymującą nawilżenie, dbając o piękno i uczucie komfortu Twojej skóry. 
Krem zapewnia specjalną i długotrwałą ochronę dłoni w pełni opartą na naturalnym maśle shea, allantoinie, glicerynie zawiera również olejki eteryczne z jagód jałowca i ekstrakt z żurawiny.  
Pojemność: 25 ml
Cena: 23 zł


FARMONA SWEET SECRET, KOKOSOWY KREM DO RĄK I PAZNOKCI, SŁODKI KOKOS I BANAN

Kokosowy krem do rąk Farmona Sweet Secret intensywnie nawilża, wygładza i regeneruje skórę dłoni, łagodzi podrażnienia, likwiduje szorstkość naskórka. Regularne stosowanie kremu daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry.
Cena: 3 zł (30 ml)
7 zł (100 ml)

Zarówno krem do rąk Stenders, jak i Farmona to produkty o mniejszych pojemnościach (z drugiej firmy jest dostępna większa wersja), które są idealne do torebki, samochodu. Nie zajmują wiele miejsca :) Różnią się przede wszystkim ceną. Pierwszy kosztuje 23 zł za 25 ml, a drugi około 3 zł za 30 ml. Oba posiadają piękne zapachy. 

Krem Stenders ma aromat owoców leśnych. Słodki, ale orzeźwiający zapach. Posiada kwaśne nuty, za którymi nie przepadam. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Daje uczucie nawilżenia oraz odżywienia. Zdaje się, że dostałam go w którymś z boxów. Raczej nie kupiłabym go osobiście (choć nie mam mu nic do zarzucenia, jeśli chodzi o działanie) ze względu na cenę. Za ten koszt kupię kilka dobrych produktów do rąk.
Krem z serii Sweet Secret oczywiście posiada genialny, maksymalnie słodki i apetyczny zapach kokosów i bananów. W szczególności wyczuwam te drugie. "Słodka uczta dla ciała i zmysłów"- zgadzam się z tym w 100%. Z wielką przyjemnością go używałam i łapałam się na tym, że sięgam po niego aby poczuć ten aromat. Pozostawia otulający film, ale nie daje uczucia tłustości i lepkości. Uwielbiam wszystkie produkty z tej serii więc nie inaczej było w tym przypadku.


FARMONA NIVELAZIONE, GŁADKIE DŁONIE, INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCE SERUM DO RĄK I PAZNOKCI

Serum przeznaczone jest do pielęgnacji skóry szorstkiej i odwodnionej z osłabioną płytką paznokcia.
Dzięki zawartości aktywnych składników: mocznika 10%, kwasu hialuronowego i protein jedwabiu, intensywnie i długotrwale nawilża oraz błyskawicznie wygładza skórę dłoni już po pierwszej aplikacji. Regularne stosowanie serum zapobiega przesuszeniu, poprawia elastyczność skóry i niweluje jej szorstkość.
Serum chroni przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych i starzeniem się skóry, zmniejsza podrażnienia i spierzchnięcia. Wzmacnia paznokcie, zmniejszając ich łamliwość i rozdwajanie się.
Cena: 9 zł
Pojemność: 125 ml


FARMONA HERBAL CARE, KREM ODMŁADZAJĄCY DO RĄK, DZIKA RÓŻA

Krem odmładzający do rąk i paznokci zawiera silnie skoncentrowane, łagodne dla skóry, naturalne składniki aktywne, które zapewniają skuteczną pielęgnację, przywracając dłoniom piękny, młody wygląd. Ekstrakt z dzikiej róży doskonale nawilża i odżywia skórę oraz poprawia jej sprężystość, opóźniając procesy starzenia. Proteiny jedwabne doskonale wygładzają skórę usuwając szorstkość naskórka, a także skutecznie chronią przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Witamina E nazywana „witaminą młodości”, dodaje witalności, błyskawicznie regeneruje i wygładza skórę oraz chroni przed szkodliwym promieniowaniem UV.
Pojemność: 100 ml

Serum Nivelazione trzymam w pobliżu łóżka i głównie aplikuję go na noc przed spaniem. Posiada aplikator w sprayu co jest bardzo wygodne i przede wszystkim higieniczne. Wielokrotnie zdarzało mi się psikać nim również nogi, stopy. Lubię jego delikatny, kremowy zapach i działanie. Posiada lekką, wodnistą konsystencję, która nie wchłania się od razu. Z tej serii mam również balsam do ciała i jego też bardzo polubiłam.
Krem Herbal Care to kolejny produkt o ładnym zapachu. Coś dla miłośniczek różanych woni. Został zużyty do ostatniej kropli. Sięgałam po niego zawsze po myciu naczyń (a dość często to robię), po sprzątaniu, myciu podłóg itd. Daje natychmiastowe ukojenie dla suchej skóry, odpowiednio ją pielęgnuje, nawilża i odżywia. Pod koniec użytkowania przez intensywne używanie zepsuło się jego zamykanie. 

--------------------------

Właściwie to mogłabym się ograniczyć do 2 kremów do rąk. Jeden do domu, drugi mniejszy do torebki. Tak na prawdę to nawet nie zwróciłam uwagi ile ich mam otwartych dopóki nie postanowiłam napisać tego posta :) A czasami wydaje mi się, jaka to ze mnie minimalistka :D


Wszystkie produkty, które dzisiaj opisałam bardzo lubię i nie mogłabym się zdecydować, który z nich jest moim faworytem. 

Dajcie znać czy Wy posiadacie swój ulubiony krem do rąk.


środa, 15 marca 2017

Nauka, nauka, nauka, a w przerwie zakupy w SH, niebieskie włosy (!!), nowe kosmetyki oraz kwiatek, który przeżył tydzień ;)




Staram się każdą wolną chwilę (a nie mam ich wiele przy dwójce dzieci) poświęcić na naukę. Szczerze mówiąc to marnie mi to idzie, ale każdego dnia mimo dużego zmęczenia mobilizuję swoje siły. Ogólnie to miałam ostatnio dość ciekawą przygodę. Dzień przed pierwszymi zajęciami na uczelni postanowiłam się "odświeżyć" i pofarbować mój parocentymetrowy odrost. Jakiś diabeł na ramieniu podkusił mnie aby tym razem kupić inny numer farby. Tak więc miałam piękne włosy z niebiesko-zielonymi refleksami (masakra!) Właściwie to taki hmmm gołębi kolor :P Dobrze, że się wypłukał.


Nigdy nie miałam ręki do kwiatów. Smutny był żywot wszystkich roślin w moim domu. Zazwyczaj po prostu usychały z powodu braku wody albo zupełnie odwrotnie- były aż za bardzo podlewane. Kwiatek z poniższego zdjęcia ma już tydzień! Wow! Dbamy o niego, chuchamy :P W tym roku marzy mi się prawdziwy ogród na balkonie. Ciekawa jestem, czy uda mi się to zrealizować i zakwitnie u mnie nie tylko mięta. Mięte mam w doniczce co roku (uwielbiamy Mohito, z %%% jak i bez), nie jest rośliną wymagającą i rozrasta się w błyskawicznym tempie. Chciałabym posadzić jakieś zioła, sałatę, pomidorki oraz kwiaty.





W ostatnim czasie otrzymałam dwie przesyłki. Regenerujące serum do twarzy Regenerum ma za zadanie silnie odbudować i odżywić skórę, jednocześnie ją wygładzając. Używam go dopiero od kilku dni więc jeszcze za wiele nie mogę powiedzieć na temat jego działania. Posiada konkretną, gęstą konsystencję, ale twarz po nim się nie świeci. Duży plus za opakowanie z pompką, które jest wygodne w użytkowaniu oraz higieniczne.
Serum oczyszczające do skóry głowy Bionigree to dla mnie nowość. Nie znam kosmetyków tej firmy, jak również nigdy nie stosowałam tego typu produktu. Jestem go ogromnie ciekawa! Ma łagodzić podrażnienia skóry i oczyścić z nadmiaru zrogowaciałego naskórka, ułatwiając wchłanianie substancji odżywczych. O ile moje włosy na długości są suche to przy nasadzie szybko tracą świeżość. Serum ma aplikator w formie pipety i za jej pomocą nanosi się go na skórę głowy, wmasowuje i pozostawia do wchłonięcia na minimum 30 minut. Następnie należy umyć włosy szamponem. Serum jest z olejkiem z czarnej porzeczki- wspaniale pachnie!

W sobotę malowałam koleżankę na wesele i dostałam od niej Merci :) Jestem ogromnym łasuchem i uwielbiam słodkości. Aż dziwne,  że jeszcze jakieś czekoladki zostały.




Podczas jednego ze spacerów zahaczyłyśmy z Zosią o nasz osiedlowy SH. Wypatrzyłam w nim śliczny szlafroczek za zawrotną cenę 6 zł oraz kamizelkę z New Look i buty CCC. Co prawda nie jestem pewna co do tej kamizelki.. Właściwie to już jakiś czas temu ją widziałam w tym sklepie i wahałam się, dlatego kiedy ponownie ją zobaczyłam uznałam,  że to przeznaczenie i muszę ją zabrać ze sobą do domu :) Szpilki nie są w idealnym stanie, ale genialnie wyglądają na nodze. Swoją drogą w tamtym miesiącu na ciuszkach kupiłam botki ze skóry za jakieś 10 zł. Ahhh takie zakupy poprawiają humor!



Muszę się przyznać,  że uwielbiam takie luźniejsze posty zarówno pisać, jak i czytać je u Was :) Jednak na dzisiaj to już koniec. Dajcie znać czy coś Was zaciekawiło. Chodzicie do SHów? 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...