Jako, że uwielbiam mocno podkreślone rzęsy to nie mogłam sobie odmówić przetestowania maskary FALSE LASH WINGS od L'oreal, która miała dać efekt rzęs niczym skrzydła motyla.
L'OREAL, FALSE LASH WINGS MASCARA (Midnight Blacks)
Rzęsy niczym skrzydła motyla. Objętość od nasady aż po same końce. Rzęsy są szeroko rozpostarte, podkręcone i wydłużone w zewnętrznych kącikach.
Efekt skrzydeł motyla dzięki asymetrycznemu kształtowi szczoteczki, która wydłuża i modeluje każdą rzęsę, od kącika do kącika. Ekskluzywne włókna otulają i powiększają rzęsy, by nadać im spektakularną objętość.
Pojemność: 7 ml
Cena: ok 50 zł
KOLOR
Posiadam odcień extra black, jednak mając porównanie z tuszem Volume Million Noir Excess (drugie zdjęcie) intensywną czernią bym go nie nazwała.
SZCZOTECZKA
Tusz posiada silikonową szczoteczkę o kształcie jak linia rzęs, po to aby uchwycić rzęsę od kącika do kącika.
Jest poręczna, dobrze mi się nią manewruje podczas aplikacji.
APLIKACJA
Początkowo sądziłam, że taka szczoteczka może sprawiać trudności przy aplikacji, jednak okazało się, że jest idealnie dopasowana do kształtu moich oczu i umożliwia dokładne wytuszowanie.
Dolne rzęsy wolałam malować jej drugą stroną.
Zmywa się bez problemu.
EFEKT
Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć efekt po pierwszej aplikacji tuszu do rzęs. Zauważyłam, że maskara podkreśla rzęsy unosząc je do góry, ale ku zewnętrznym kącikom oczu.
Jest bardzo lekki, nie obciąża.
Nie odbija się na skórze.
Efekt z innego dnia:
Pomimo jego zalet, mam do niego mieszane uczucia.
Widzę, że ten tusz do rzęs jest niezwykle popularny na wizażu i wiele osób uważa go za najlepszy, a ja spodziewałam się po nim więcej.
Nie pogrubia- ale to mogę przeżyć, ponieważ dobrze unosi rzęsy.
Natomiast to co go dyskwalifikuje to fakt, że jest nietrwały, osypuje się w ciągu dnia, a wieczorem piękny efekt z rana jest już mizerny.
Z pewnością kiedy się skończy, zostawię sobie szczoteczkę.
Miałyście tą maskarę? Jak się u Was sprawdziła?