Cześć!
Zapewne część z Was nie cierpi zapachu zapachu kremu Nivea, a część go bardzo lubi. Ja zaliczam się do tego grona, które uwielbia go. Dla mnie pachnie świeżością, czystością. Jest taki lekki, puchowy, kojarzy mi się z dzieciństwem. Nie gryzie się z moimi perfumami.
Bardzo często wracam do mleczka do ciała Nivea. Jego recenzja znajduje się już na blogu. Wiadomo lubię testować inne balsamy, ale ten produkt zawsze jest w mojej łazience, tak samo jak kultowy krem z tej firmy. Bardzo byłam ciekawa dezodorantu.
NIVEA PROTECT&CARE, antyperspirant w sprayu
Nowa linia NIVEA Protect & Care to połączenie 48-godzinnej ochrony antyperspirantu oraz delikatnych składników Kremu NIVEA. Skuteczność tego antyperspirantu to przede wszystkim długotrwała świeżość, która daje pełną ochronę przed potem w każdej sytuacji. To pierwszy antyperspirant, który zawiera składniki i ma przyjemny zapach kultowego Kremu NIVEA. NIVEA Protect & Care nie zawiera w składzie alkoholu. Dzięki temu antyperspirant nie podrażnia skóry, szczególnie tak delikatnej, jak ta pod pachami.
Od jakiegoś czasu przerzuciłam się ze sztyftów na dezodoranty w sprayu. Ten posiada wygodne opakowanie, szatę graficzną typową dla tej linii kosmetyków. Osobiście bardzo mi się podoba.
Dozuje odpowiednią ilość produktu.
Jest bardzo delikatny dla skóry. Nie ma uczucia pieczenia, suchości. Jest kremowy i powiedziałabym nawet, że nawilża skórę.
Przy tej swojej delikatności jest jednocześnie skuteczny. Zużyłam całe opakowanie i byłam z niego zadowolona. Nie było mowy o jakimś nieprzyjemnym zapachu. Jednak muszę podkreślić, że nie mam problemów z nadmiernym poceniem. Myślę, że dla wymagających osób może okazać się za słaby.
Dodatkowym plusem jest fakt, że nie tworzył białych plam na ubraniach oraz nie odbarwiał ich. Nie osypuje się- a bardzo tego nie lubię. Jakiś czas temu miałam dezodorant z Dove i po aplikacji jak poruszyłam ramionami/rękoma dosłownie sypało mi się spod pach :D
Na pewno kupię go ponownie! Mam zamiar również zaopatrzyć się w wodę toaletową Nivea. Co prawda nie ma jej jeszcze w polskich sklepach, ale na allegro można potkać. Zapach został wydany w 2015 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Isabelle Abram. Nutami głowy są mandarynka, bergamotka i lawenda; nutami serca są konwalia, róża, frezja i ylang-ylang; nutami bazy są drzewo sandałowe i nuty pudrowe. Posiada piękne opakowanie!
LIRENE, żel + oliwka z bawełny pod prysznic
Żel intensywnie nawilża, nadając skórze miękkość i zdrowy wygląd. Dzięki zawartości olejku z bawełny wzmacnia barierę naskórka oraz hamuje utratę wody i jednocześnie chroni przed wysuszeniem.
Właściwości odżywcze poprawiają kondycję skóry, a specjalnie dobrane składniki sprawiają, że żel pozostawia na skórze warstwę ochronną.
Skończył mi się żel pod prysznic i szukałam jakiegoś nowego. Na żaden nie mogłam się zdecydować, ponieważ wszystkie miały taki.. kwaśny zapach. Czasami mam takie zapachowe odchyły.. :)) Musiałam się wreszcie na coś zdecydować, bo ileż można się myć szamponem ;)
Będąc w Rossmannie, stojąc przy półce z produktami do mycia przypomniałam sobie o tym cudownym żelu z oliwka z Lirene. Miałam go już kiedyś. Zresztą chyba wszystkie wersje zapachowe, ale to ten podobał mi się najbardziej.
Delikatny, subtelny zapach. Czystość, świeżość- uwielbiam go czuć! Ale co tam zapach, on również świetne ma działanie. Skóra jest umyta, gładka w dotyku, a dodatkowo nawilżona, że nie ma potrzeby użycia balsamu. Nawet mój mężczyzna używając razem ze mną żele z tej firmy mówił, że są świetne.
Wygodne opakowanie, które można postawić do góry nogami, kiedy produkt się kończy.
Zwarta, gęsta konsystencja, która nie przecieka przez palce.
O ile mnie pamięć nie myli to na promocji płaciłam za niego jakieś 5 zł.
Według mnie posiada same plusy. No i wiadomo, to nasza polska, kochana firma Lirene.
Używałyście już może tych żeli Lirene?
Dajcie też znać czy lubicie zapachy kremów Nivea, Dove, Bambino itp? :))