Końcem grudnia wróciłam do hybryd.
Nie mam pojęcia, dlaczego zrobiłam tak długą przerwę i jakim cudem mogłam się bez nich obejść.
Manicure hybrydowy to genialne rozwiązanie dla osób zabieganych, nie mających czasu na częste malowanie paznokci. Czyli coś w sam raz dla mnie.
Tym razem skusiłam się na chwaloną wszędzie firmę SEMILAC.
Poprzednio stosowałam hybrydy La Femme.
Teraz bogatsza o doświadczenie (i aceton oraz specjalną folię z wacikiem do usuwania) nawet zmywanie ich nie jest złe.
Natomiast sama aplikacja jest banalnie prosta i uwierzcie nie trzeba iść do salonu, spokojnie je można robić w domu.
Jestem zwolenniczką klasyki- naturalnych, jasnych odcieniach na paznokciach (czerwień, bordo również lubię) dlatego szukałam lakieru półkryjącego, nadającego się zarówno do frencha, jak i solo.
Od koleżanki wypróbowałam już kolor french vanilia i chociaż jest piękny to dla mnie za ciepły, za beżowy.
Wybrałam więc 002 DELICATE FRENCH.
Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć, jaki daje efekt przy dwóch warstwach.
Delikatny kolor, wpadający w róż. Dłonie wyglądają na wypielęgnowane.
Absolutnie ten kolor nie jest problematyczny.
Dobrze się nakłada, nie robi smug, po utwardzeniu nic się z nim nie dzieje.
2 tygodnie spokoju od malowania paznokci :)
Jestem pewna, że jak się skończy to kupię go ponownie :)
W planach mam również zaopatrzenie się w inne kolory.
Natomiast szukam hybrydy, która taki efekt, jak na zdjęciach poniżej (to lakier wybielający Inglot). Jasny lakier do frencha, ale wpadający w chłodne tony. Dajcie znać, jeśli coś takiego posiadacie.
Używacie hybryd czy wolicie "normalne" lakiery do paznokci? :))