Dokładnie rok temu, 21 kwietnia 2012 opublikowałam post:
Klub narzekających pasztetów.. czyli narzekania ciąg dalszy ;)
Obsession opublikowała post
http://somethingtodoff.blogspot.com/2012/04/zywot-czeka-poczciwego.html#comment-form
http://somethingtodoff.blogspot.com/2012/04/zywot-czeka-poczciwego.html#comment-form
Zachęcam do przeczytania, zwłaszcza komentarzy (gwarantuję, że się uśmiejecie bardzo, bardzo :P)
"Mam dzień paszteta", tak w skrócie co to znaczy?
Źle wyglądam.
Brzydko się czuję.
Jestem beznadziejna.
Nic mi nie wychodzi.
W moim dotychczas ulubionym makijażu wyglądam tragicznie.
Moja ulubiona bluzka nie pasuje.
ajkaApr 20, 2012 11:53 AM
ja pozwolę sobie tylko zacytować znaną w pewnych kręgach blogerkę Barbarellę: "Nie dość, że cały czas chce mi się spać, chodzę wkurwiona, mam ochotę popchnąć i rozdeptać staruszkę na pasach, zrobić nalot dywanowy nad schronisko dla małych kotków oraz znęcać się prądem nad wszystkimi szczupłymi i zgrabnymi kobietami w wieku 20 - 24 lata, to jeszcze boli mnie łeb (...)"
:*
:*
Dzień paszteta może trwać dzień, kilka dni, tydzień.. I przynajmniej w moim przypadku nic nie pomaga. Trzeba przeczekać :)
W związku z powyższym drogie dziewczyny, powiedzcie mi jak dzisiaj Wasze samopoczucie? :)
Od siebie dodam, że ja swoje dni paszteta mam już prawie za sobą (mam nadzieję :P). Dopadły mnie, kiedy w kwietniu spadł śnieg.
Wierzyłam, że przyjdzie wiosna i wszystko się zmieni. Więcej słońca, pogoda lepsza, wskoczę w lżejsze ubrania.
No cóż.. przyszła wiosna i z rezygnacją stwierdziłam, że sezon "nie mam w co się ubrać" jest jak najbardziej aktualny.
Zapraszam do.. narzekania i nie tylko :)