Byłam ostatnio z siostrą w Krakowie.
Cel -> kupienie perfum ramach prezentu imieninowego i odwiedzenie SP.
U mnie w mieście nie wszystkie kosmetyki są dostępne, dlatego rozumiecie, że wypad do SuperPharm oznacza dla mnie nie lada frajdę.
Ze sklepu wyszłam z ..
....
....
Z NICZYM!!
Szafa Essence (na tych kosmetykach mi zależało najbardziej) wieje pustkami.
Perfumy wywąchałyśmy chyba wszystkie i nic nie wpadło mi w nos.
Znacie to uczucie kosmetycznego rozczarowania? :)
Teraz chce mi się śmiać z samej siebie, ale wtedy byłam naprawdę bardzo zła.
Na pocieszenie podjechałyśmy do Ikei..
Wreszcie wypróbuję słynny napój gruszkowy oraz sok z czarnego bzu.
Zaopatrzyłam się w mniejszy pojemniczek, który służy mi do przechowywania tuszów do rzęs/błyszczyków/kredek itp.
Ogólnie to muszę się pożalić, że dopadła mnie jakaś "niemoc twórcza".
Zaczynam pisać posta, nie mogę się skupić, nie mam wizji, wyłączam laptopa.
Zaczynam robić zdjęcia, wychodzą tragicznie, odkładam to na później.
Już chyba setny raz nakręcam filmik o robieniu frencha i moim sposobie malowania rzęs.. - nic z tego :/
Czasami to nawet dopadają mnie myśli: "Kurcze, niedługo to ja już wszystkie kosmetyki opiszę, to co ja będę recenzować?"
Z doświadczenia wiem, że to mija :)
Ciekawa jestem czy Wy również przeżywacie swoje gorsze dni w związku z blogowaniem.
Buziaki :*