Dzisiaj będzie trochę tłumaczenia dlaczego mnie nie ma i nie będzie, trochę o treningu z Ewą, o kosmetykach..
Jak wiecie w niedziele wróciłam z wyjazdu. Mamy wtorek, ja jeszcze nie miałam czasu się rozpakować, a w środę czeka mnie kolejny wyjazd na kilka dni :) Zważywszy na to, że w sobote mam impreze imieninową to na blogu pojawię się w niedziele?
Szalony czas.. Zanim przejdę do treningu z Ewą opowiem Wam moją poniedziałkową historię. Jechałam z siostrą do Tychów, ponieważ miała egzamin z prawa jazdy. Nalegałam żeby się wybrać wcześniej, bo raz, że nie znam drogi, a dwa, że nie często zdarza mi się jeździć w nieznane miejsce (byłam tam tylko raz w 2008 roku kiedy to sama miałam egzamin) i po prostu wolę mieć zapas czasowy.
Tym razem zdałyśmy się na gps i mojego brata, który ustawił nam drogę. Utwierdziłam się w przekonaniu, że nie ma co zdawać się na faceta. Tak więc wylądowałyśmy na wiejskiej drodze (nie pokrytej asfaltem :P) gdzie był jakiś domek i same pola. Padało okropnie, a gps powiedział: "Dotarłeś do celu. Prowadził Cie Krzysztof ...". Normalnie jakby się sprawdził jakiś koszmar, brakowało tylko jakiegoś gościa z siekierą, który zaraz by na nas wyskoczył :D
Kiedy wreszcie dotarłyśmy do centrum to nie mogłyśmy znaleźć ośrodka (gps nie mógł znaleźć?). Pan Krzyś powiedział nam "na rondzie zawróć w prawo". Eeee jak się zawraca na rondzie w prawo? :P W każdym bądź razie jakoś mi się udało wybrać właściwą drogę i wtedy pik pik pik bateria na wyczerpaniu. Zestresowałam się, ze nie dowiozę siostry na czas i suma sumarum to ona mnie uspokajała, a powinno być odwrotnie- to ja powinnam ją uspokajać przed egzaminem :P
Jakoś dojechałyśmy i czekałam na siostrę w samochodzie. Patrzę, a obok mnie parkuje eLka z mojego miasta. No to bajera do instrukatanta.. Pytam czy wytłumaczy mi jak dojechać do domu. On się mnie pyta jak w takim razie dojechałam tutaj. Odpowiadam: cudem i się śmieje opowiadając mu nasze perypetie. Facet wytłumaczył mi idealnie jak mam się wrócić i nawet dał mi swój numer telefonu gdybym się po drodze pogubiła ;)
W każdym bądź razie siostra zdała!! ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trening z Ewą idzie mi całkiem nieźle pomijając fakt, że cierpię na brak czasu. Ćwiczę 3x w tygodniu, a codziennie staram się równiez wykonywać jakiś wysiłek fizyczny (skakanka, hula hop, spacery itp).
Sama Ewa zaczyna mnie już niesamowicie irytować i łapię się na tym, że jak ona mówi to odpowiadam jej coś ze złością :D Wczoraj włączyłam vive, żeby nie słuchać jej gadaniny.
Doszłam już natomiast do etapu kiedy dzień bez ćwiczeń wydaje mi się być dniem niekompletnym. Pokochałam to.
A jeszcze bardziej pokochałam efekty, które już zauważyłam i nie mogę się doczekać kiedy się nimi pochwalę :)
Ze względu na to, że postanowiłam przyznawać sobie nagrody za swoje osiągnięcia, kupiłam:
dwa żele pod prysznic Original Source (przeciez nie wystarczył by mi jeden! pfff...) oraz serum intensywnie wyszczuplające + ujędrniające Eveline.
Po treningu zdecydowanie bardziej wolę brać prysznic niż spędzać godzinę leżąc w wannie co dotychczas robiłam. Chciałam mieć jakiś żel orzeźwiający pachnący świeżością. Mój wybór nie mógł być lepszy!
Najpierw kupiłam MINT&TEA FREE
*Aparat przekłamał kolor. W rzeczywistości żel jest koloru zielonego, a nie morskiej zieleni |
Następnie tego samego dnia dowiedziałam się o edycji limitowanej, w skład której wchodzi między innymi żel o nazwie SPEARMINT. Polecam wszystkich zwłaszcza po wysiłku fizycznym. Pachnie gumą miętową i zapewnia niesamowite odświeżenie.
Z serum Eveline Slim Extreme 4d również jestem bardzo zadowolona. Nigdzie nie przepadałam za efektem chłodzącym, ale zmieniłam zdanie. Smaruję się nim minutę przed treningiem jak i po prysznicu na noc.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiecie, że nie przepadam za piciem wody mineralnej. Czy to gazowana czy nie- nie za bardzo ją lubię. Z chęcią piłabym samą cole.. ale jak wiadomo najzdrowsza to ona nie jest. Dlatego jak wypatrzyłam w Lidlu wody mineralne smakowe wzięłam bez zastanowienia.
SMAK OWOCÓW LEŚNYCH
SMAK GRUSZKI
Przynajmniej są zdrowsze niż cola.. I świetnie smakują. Nie pamiętam ile kosztowały, ale drogie nie były. Coś ponad 1zł, a mniej niż 2zł.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Marzy mi się położyć się spać i wstać dopiero jutro koło południa. Niedawno wróciłam do domu. Już 17, a ja mam jeszcze mase załatwień dzisiaj. Czuję się jak chodząca bomba. Tylko nie wiem kiedy wybuchnę, ale rękę dam sobie uciąć, że skończy się to okresem :P