No nareszcie, po dość długiej nieobecności wracam do blogowania. Miała być przerwa świąteczna od bloga itd, ale przedłużyła się nieco. Niestety znowu walczyliśmy z choróbskami :/
Obiecuję, że to już ostatni post z cyklu nowości. Zresztą spłukałam się już doszczętnie więc nie zapowiada się nic nowego :P
Po prostu zapomniałam ostatnio pokazać jeszcze jednych butów i szczotki :)
Jeśli chodzi o buty to przyznam, że robiłam już kilka podejść do nich. Nawet podczas zakupu nie byłam do końca przekonana do nich. Ale wybór był praktycznie zerowy, a ja musiałam coś kupić na tą zwariowaną pogodę, coś lżejszego od kozaków, a cieplejszego od baletek.
Trochę dziwnie się w nich czuję :) Ich czubek kojarzy mi się trochę z butami elfów :D Natomiast patrząc na siebie w lustrze odnoszę wrażenie, że mam na sobie krótkie kalosze. Niby pomysłowe, że w tym miejscu jest lakierowy materiał, ale ja zdecydowanie postawiłabym na klasykę i żeby buty w całości były takie same.
Jakże ja mogłam zapomnieć pokazać Wam nowości, jaką jest szczotka Ingrid. Wykonana na wzór Tanglee Teezer, z tym, że nieco tańsza. Sama posiadam jeszcze dwie szczotki dTanglera (i chyba jego najbardziej lubię) oraz kompaktową wersję TT. A ponieważ lubię firmę Ingrid za moje ulubione i niezastąpione podkłady do twarzy postanowiłam wypróbować ich nowość. Używam już od jakiegoś czasu, ale dajcie mi jeszcze trochę na wydanie opinii :)
Tutaj macie małe porównanie:
Tak więc to już koniec moich nowości ( ;(((( )
Pasowałoby mi teraz zrobić porządek w ubraniach i kosmetykach i puścić je dalej w świat. Dajcie znać, czy byłybyście ewentualnie chętne na wymianę bądź kupno.
Buziaki :**