środa, 26 lutego 2014

O trzech kremach, które są zawsze w moim domu.





Wiadomo- wiele kremów przewinęło się przez moje ręce, ale zauważyłam, że niektóre od paru lat zawsze są w moim domu. Wcale nie uważam, że są one niezastąpione, baaa często je "zdradzam" i prawdopodobnie jest dużo lepszych produktów od nich, ale darzę je swojego rodzaju sentymentem. 


Stosuję (stosujemy) zwłaszcza w okresie zimowym, sezonie grzewczym, przed wyjściem na mróz/sanki, podczas chorób (smarowanie okolic nosa podrażnionych przez katar). 
Czasami na miejsca na ciele, które są bardziej przesuszone itp.
Zastąpią krem (twarz,ciało,dłonie,stopy), balsam do ciała, balsam do ust. Baaa nawet buty można nimi posmarować ;))

Uniwersalne pod każdym względem.




Są tłuste, treściwe i nie trafią do ulubieńców osób, które nie przepadają za filmem na skórze, uczuciem lepkości i są zwolennikami braku parafiny w składzie. 

Nie będę się zbytnio o nich rozpisywać i wyszczególniać, jaki każdy jest, ponieważ bardzo są do siebie podobne. Różnią się opakowaniem, zapachem. Działają bardzo podobnie. 


Krem Nivea to chyba klasyk wśród tego typu kosmetyków. Wprowadzony na rynek w 1911 r., a do dzisiaj często gości na naszych półkach kosmetycznych. Ciekawostka- jego właścicielem wówczas był niejaki Oskar Troplowitz, niemiecki farmaceuta pochodzenia żydowskiego, urodzony w Gliwicach.
Łatwo dostępny i tani. Nawilża i natłuszcza, pozostawia warstwę ochronną na skórze.
Czasami zamiast niego, kupuję klasyczny krem Bambino lub Dove.


Kremy Ziaji również są dosyć popularne. Małe pojemności, niedrogie, a z dostępnością też nie ma problemu.
Krem do pielęgnacji dzieci i niemowląt Ziaja (białe opakowanie) uwielbiam za zapach, który kojarzy mi się z.. dzieckiem :)) Mogłaby wąchać i wąchać bez końca. 
Masło kakaowe charakteryzuje się słodkim zapachem i zapewnieniem, że poprawia koloryt cery- czego osobiście nie zauważyłam. 
Odnoszę jednak wrażenie, że kremy tej firmy trochę się pogorszyły. Coś się zmieniło i ich konsystencja nie jest taka jak dawniej. Aplikując je mam wrażenie jakby krem był zmieszany z wodą (ciężko to opisać). 




Ciekawa jestem, czy również w Waszych domach zawsze są takie klasyki, zwłaszcza jak krem Nivea, Bambino. 

Czy nadal używacie jakiegoś kosmetyku, którego Wasze mamy aplikowały Wam w dzieciństwie na skórę :))

A idąc dalej tym tropem, to czy tęsknicie za jakimś produktem używanym w czasach szkolnych, licealnych. 
Ja tak mam z perfumami. Wiele z nich wycofano, przestano produkować. Były niepowtarzalne i do dzisiaj nie znajduję żadnego godnego odpowiednika. W przypadku niektórych zapomniałam już nazw, ale zapach pamiętam, oraz to, że np stały w łazience cioci koło kremu nagietkowego i różowego ręcznika :P
Czy ktoś pamięta jeszcze niektóre zapachy Coty, Eva, czy Indian Summer Priscilli Presley albo Yvresse (Champagne) Yves Saint Laurent?


poniedziałek, 24 lutego 2014

BERNARD CASSIERE DEEP CLEANSER- kremowy produkt głęboko oczyszczający pory.


W grudniu dostałam do testów produkt do mycia twarzy firmy Bernard Cassiere. 

Dotychczas do oczyszczania twarzy używałam drogeryjnych kosmetyków i ciekawa byłam czy poczuję dużą różnicę, zwłaszcza, że cena tego produktu jest dosyć wysoka (64 zł).







BERNARD CASSIERE DEEP CLEANSER

Kremowy produkt głęboko oczyszczający pory skóry. Pozostawia miękką, gładką i rozświetloną skórę. Zawiera ekstrakt z kokosu i żyta, aminokwasy pszenicy. Nadaje się do każdego rodzaju skóry, nawet bardzo wrażliwej.



Zastosowanie: nanosimy na oczyszczoną skórę twarzy i szyi, emulgujemy z tonikiem właściwym do rodzaju skóry lub wodą, do uzyskania gęstej piany, pozostawiamy na 2 minuty i spłukujemy obficie wodą aż do całkowitego usunięcia. Stosujemy samodzielnie (skóra wrażliwa), lub po zastosowaniu micro-peelingu. Można zastosować do rozpulchnienia skóry przed oczyszczeniem manualnym. 




Produkt zamknięty w klasycznej tubce. Podoba mi się minimalistyczna szata graficzna, choć opakowanie niestety brudzi się.

Szkoda, że tubka jest zakręcana. Wprawdzie bardzo to nie utrudnia używania, ale zdecydowanie wolałabym wersję z pompką albo zwykłą zatyczką. 




Jasnoróżowy kolor, praktycznie nie wyczuwalny zapach. 
Konsystencja kremowa i to dosłownie- nigdy nie miałam do czynienia z produktem do mycia twarzy, który przypomina mi krem. Jest lekka i łatwo się rozprowadza.

Nakładałam go na twarz (po zmieszaniu z wodą) i pozostawiałam na dwie minuty, tak jak zaleca producent, przy czym nie zauważyłam utworzenia się piany. 

Świetnie zmywa makijaż, pozostawia skórę oczyszczoną. Produkt nie jest agresywny, nie spowodował pieczenia czy wysuszenia mojej cery.

Jeśli chodzi o działanie to nie zlikwidował tych wstrętnych czarnych kropek na nosie, ale niesamowicie dobrze oczyścił twarz w rejonach policzków, żuchwy. Dotychczas w tym miejscu ciągle pojawiały mi się jakieś zaskórniku, podskórne grudki widoczne zwłaszcza, kiedy stałam bokiem do światła, a teraz ich nie ma. Przedtem żadne kosmetyki nie dawały sobie z tym rady, a tu duże, pozytywne zaskoczenie.

Używałam go raz dziennie, wieczorem. Zauważyłam różnicę w wyglądzie mojej cery. 




Nie wiem czy wrócę do niego ponownie, ponieważ jak dla mnie cena jest za wysoka.. Z drugiej strony produkt jest wydajny, skuteczny, więc myślę, że jeżeli stan mojej cery się pogorszy to prędzej czy później ponownie się w niego zaopatrzę.

Kosmetyki BC znajdziecie tutaj albo w dobrych salonach kosmetycznych.


Ciekawa jestem, czy znacie kosmetyki tej firmy oraz czego używacie do oczyszczania twarzy :)

wtorek, 18 lutego 2014

MY SECRET BLUSHER 102 Peach Pink


Do kupna tego różu skusił mnie jego piękny kolor. Brzoskwinia z lekką domieszką różu. Ciężko było się oprzeć :)





MY SECRET BLUSHER
Róż do policzków o aksamitnej konsystencji, która gwarantuje łatwą aplikację. Bezzapachowa formuła.

Kolor: 102 peach pink
Pojemność: 5 g
Cena: 11.99 zł


Na zdjęciach produkt wychodzi za różowy. W rzeczywistości więcej w nim brzoskwiniowych tonów. Posiada delikatny shimmer, ale nie są to nachalne drobinki brokatu. Daje satynowe wykończenie.
Tonacja ciepła.

Prasowana konsystencja, aksamitna, miękka, nie pyli się. 




Bezproblemowa aplikacja. Efekt można stopniować. 




Myślę, że jest to róż idealny dla osób nie mających wprawy w aplikacji tego typu produktów (tak jak ja :)). 
Jest łatwy w użyciu, tani i pięknie ożywia twarz.

Standardowo chciałam pokazać Wam jak wygląda na twarzy, a że mój aparat w takich przypadkach nie chce ze mną współpracować, musiałam nałożyć większą ilość różu (też tak macie?)






Jaki jest Wasz ulubiony róż?



piątek, 14 lutego 2014

SHINYBOX LUTY + RECENZJA LISTOPADOWEGO PUDEŁKA + WYNIKI ROZDANIA








CO ZNALAZŁAM W LUTOWYM WYDANIU SHINYBOX




Odnoszę wrażenie, że tylko szata graficzna pudełek jest zaprojektowana ze względu na daną okazję, czy to święta, czy walentynki.. Z pewnością nie zawartość. 



W tamtym tygodniu będąc w drogerii chciałam kupić multifunkcyjny krem korygujący Bielendy. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo znalazłam go w boxie. Z tego kosmetyku najbardziej się cieszę, a co do reszty mam mieszane uczucia..

Bardzo dawno temu kupiłam tusz do rzęs z Joko. Była to moja pierwsza i ostatnia maskara tej firmy, ponieważ okazała się tak beznadziejna, że skutecznie zniechęciła mnie do wypróbowania innych. Zobaczymy czy tusz wydłużająco-podkręcający Joko okaże się bublem czy hitem.

Naturalny olejek do masażu i kąpieli- miły dodatek, ale przypuszczam, że nie zwróciłabym nawet na niego uwagi w sklepie. Niestety nie mam możliwości ocenić dzisiaj jego zapachu, ponieważ dopadła mnie choroba i zatkany nos.

Spray do włosów BIG FINISH Goldwell ma ciekawą nazwę i zachęcającą do wypróbowania, ponieważ chciałabym dodać moim włosom objętości. 

Nadal nie mam pojęcia jak można nazwać maseczki w saszetkach produktem pełnowymiarowym, no ale ok.. Tym razem trzy sztuki, cena 19 zł za zestaw- ulala..









MINI RECENZJE KOSMETYKÓW ZE STYCZNIOWEGO WYDANIA SHINYBOX



DERMIKA, WYGŁADZAJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ
Do wszelkich baz podchodzę bardzo ostrożnie, ponieważ nie przepadam za "silikonową warstwą" na twarzy, a i tak większość wysuszała moją cerę. Baza Dermiki okazała się świetnym kosmetykiem, dostosowanym do moich potrzeb. Nadała cerze promienny, wypoczęty wygląd.

PAESE, AUTOMATYCZNY EYELINER
Używam go praktycznie codziennie. Daje efekt głębokiej czerni z połyskiem. Łatwy w aplikacji i trwały. Niestety nie jest wodoodporny tak jak obiecuje producent.  

DELAWELL, OLIWKA DO PAZNOKCI
Mogłoby się wydawać, że produkt ten jest stworzony dla mnie, ponieważ uważam, że nawilżanie paznokci ma ogromny wpływ na ich ładny wygląd. Jednak w rzeczywistości jest to dla mnie zbędny kosmetyk, ponieważ do tego celu używam wszelkim kremów, balsamów, olejków, których już posiadam w swojej kosmetyczce. Oliwka tej firmy sama w sobie jest dobra. Nawilża i pielęgnuje paznokcie oraz skórki.

BIOLIQ, KREM NAWILŻAJĄCY POD OCZY
Byłam pewna, że ten produkt okaże się bardzo dobry, ale zawiodłam się. Zbyt wodnista konsystencja, brak uczucia nawilżenia i jakiegokolwiek efektu. Do tego przeszkadzał mi jego apteczny zapach. Jak dla mnie to nic nie robiący kosmetyk.. Niestety.

EVREE, WYGŁADZAJĄCY PEELING DO STÓP
Zapach typowy dla tego typu produktów. Małe, ostre drobinki dobrze ścierają martwy naskórek. Nie mam większych problemów ze skórą moich stóp, więc peeling u mnie się sprawdził. 





WYNIKI ROZDANIA ARCHIWALNEGO PUDEŁKA SHINYBOX



Gratuluję! :) Zaraz wysyłam do Ciebie maila z informacją.


piątek, 7 lutego 2014

Aby dobrych kosmetyków nigdy nie zabrakło.. :))


Nikt chyba nie potrafi wywołać takiego uśmiechu na twarzy, jak Panie Eriski :) 
Chyba każda kobieta marzy zostać obdarowana tyloma, świetnymi kosmetykami.










Wczoraj kurier przyniósł mi ogromną paczkę. Nawet nie musiałam zgadywać od kogo ta niespodzianka. Jak zawsze Panie Eriski przygotowały coś wspaniałego.










Dziękuję!!! :)


czwartek, 6 lutego 2014

L'OREAL LUMI MAGIQUE, KOREKTOR ROZŚWIETLAJĄCY


Lumi Magique to bez wątpienia mój najlepszy korektor rozświetlający. Polubiłam go od pierwszego użycia i jak tylko się skończy to bez wahania kupię kolejny.







L'OREAL LUMI MAGIQUE, KOREKTOR ROZŚWIETLAJĄCY 

Najnowszy korektor natychmiastowo rozświetlający skórę pod oczami. Nadaje się także do rozświetlenia twarzy. Jednolicie pokrywa skórę wydobywając jej naturalne światło. Lumi Magique to także krycie, nawilżenie oraz trwałość.




Cena: ok 40 zł
Pojemność: 2,5 ml
Recenzowany odcień: 2 medium




Zwykle kupując korektor zawsze wybieram najjaśniejszy odcień. Tym razem nie był on dostępny i z braku laku wybrałam nr 2 medium. 

Nie wiem czy 1 i 2 bardzo różnią się od siebie, czy może jest to tylko różnica w tonacji odcienia. W sklepie mój kolor wydawał mi się jasny i taki też się okazał w domu.




Bardzo estetyczne opakowanie. Korektor ma aplikator w formie pędzelka.
Lekka, rozświetlająca konsystencja. Nie dostrzegam w nim drobinek, natomiast efekt rozświetlenia jaki daje przypomina mi meteoryty lub bazę Guerlain.




Korektor Lumi Magique w internecie określany jest mianem tańszej wersji korektora YSL. 
Czy tak jest- nie wiem, ponieważ nigdy nie miałam tego drugiego :)



Na poniższym zdjęciu po prawej stronie efekt przed, po lewej po. Widać, że różnica jest, ale wiadomo, że krycie nie jest  głównym zadaniem korektora rozświetlającego.



Korektor nie nawilża, co uważam za jego wadę. Jeżeli okolica Waszych oczu nie jest odpowiednio nawilżona jest prawdopodobieństwo, że produkt będzie wyglądał źle.

Nie wchodzi w załamania, nie podkreśla zmarszczek. Daje efekt odbicia światła.

Osobiście najbardziej lubię aplikować go na skórę, kiedy jestem już wymalowana. Wiem, że nie powinno się tego robić, ale trochę podkładu również nakładam pod oczy. 
Aplikacja korektora L'oreal jest kropką nad i, która sprawia, że spojrzenie jest świeże, rozświetlone.

Produkt bardzo przydatny po nieprzespanej nocy, kiedy chcemy to zamaskować i wyglądać na wypoczęte.





Dla niektórych kwota, jaką trzeba za niego zapłacić może się wydawać za wysoka. 
Dla mnie jest wart wydania każdej złotówki.

Z serii Lumi Magique posiadam jeszcze puder rozświetlający, z którego również jestem zadowolona.

Ciekawi mnie bardzo podkład, miałyście go może?



środa, 5 lutego 2014

PHOTOMIX




1. Powiedzcie mi po co, co jakiś czas kupuję nowe lakiery w mlecznych tonacjach, a i tak zawsze (zawsze!) wracam potulnie do lakieru wybielającego Inglot..? :)
Oczywiście efekt po Sensique French Manicure, jak i Miss Sporty 010 nie usatysfakcjonował mnie.

2. Kilka nowości kosmetycznych. Podkład Kobo już kiedyś miałam. Używanie go ułatwi mi teraz Duraline z Inglota. Nie mogło zabraknąć cienia do powiek w jasnym kolorze. Bardzo spodobał mi się kolor różu z My Secret. 






3. Przełamuję się do innych odcieni na ustach niż typowe nude (po raz setny chyba). Pomadka Maybelline Baby Lips (pink punch) jest genialna! Koniecznie muszę wypróbować inne kolory. Dotychczas nie przepadałam za kosmetykami w takiej formie, ale zobaczyłam efekt na jakimś blogu i postanowiłam, że muszę ją mieć.
Błyszczyk My Secret daje bardzo fajny efekt na ustach. Jest to taka pomadka w płynie.






4. Lubię takie koronkowe wstawki po bokach ubrań. Fajnie modelują sylwetkę.
5. Już dawno nie miałam żadnych wiszących kolczyków. Te są z Pepco i kosztowały jakieś 5 zł po przecenie.







6. Hibbi Bang Bang- uwielbiam cukier strzelający w słodyczach. 
7. Dosyć szybko przeczytałam ponad 700 stron książki Elżbiety Cherezińskiej (uroki leżenia w łóżku). Podobała się i szkoda, że już się skończyła :)


Mało tych zdjęć, jak na post Photomix, ale w styczniu nie miałam zbyt wielu okazji do fotografowania. 
Brakowało mi tego bardzo i mam nadzieję, że w lutym nadrobię (również robienie zdjęć na bloga).


wtorek, 4 lutego 2014

SHINYBOX STYCZEŃ + RECENZJA GRUDNIOWEGO PUDEŁKA + KONKURS









CO ZNALAZŁAM W STYCZNIOWYM WYDANIU SHINYBOX




DERMIKA, WYGŁADZAJĄCA BAZA POD MAKIJAŻ
EDYCJA LIMITOWANA
17,00 zł/ 10 ml

Cieszę się, że ta baza znalazła się w boxie, ponieważ od jakiegoś czasu planowałam zakup tego typu produktu. Producent zapewnia, że skóra stanie się aksamitna w dotyku, świeża, wyglądająca na wypoczętą i zrelaksowaną. 


PAESE, AUTOMATYCZNY EYELINER
PRODUKT PEŁNOWYMIAROWY/NOWOŚĆ
23,00 zł/ szt.

Kolejna kredka do kolekcji. Tym razem jest to metaliczna czerń. Cieszę się, że jest w automacie, bo takie lubię najbardziej. Po kilku testach mam wątpliwości co do jej wodoodporności.


DELAWELL, OLIWKA DO PAZNOKCI
PRODUKT PEŁNOWYMIAROWY
29,00 zł/ 15 ml

Kiedy zobaczyłam tą oliwkę początkowo myślałam, że jest do twarzy- z takiej cieszyłabym się bardziej. Okazało się, że służy do pielęgnacji skórek i paznokci. Osobiście uważam, że nawilżanie tych rejonów ma duży wpływ na wygląd paznokci, dlatego dobrze jest wypróbować tego typu produkt.


BIOLIQ, KREM NAWILŻAJĄCY POD OCZY
PRODUKT PEŁNOWYMIAROWY
15,00 zł/ szt.

Posiadam 3 kosmetyki pod oczy już otwarte. W związku z tym czwarty jest mi zbędny, jednak pokusa była silniejsza i pozostałe poszły w odstawkę. Nie miałam wcześniej do czynienia z tą firmą.


EVREE, WYGŁADZAJĄCY PEELING DO STÓP
PRODUKT PEŁNOWYMIAROWY
10,00 zł/ 75 ml

Z tego kosmetyku jestem najmniej zadowolona, że znalazł się w boxie. Poużywam trochę i pewnie komuś oddam.







MINI RECENZJE KOSMETYKÓW Z GRUDNIOWEGO WYDANIA SHINYBOX



Nie bardzo jestem zadowolona z kosmetyków z tego wydania. 

Być może same w sobie nie są złe, jednak aż dwóch produktów w ogóle nie przetestowałam: 
bibułek matujących Marion- ponieważ nie używam takich w ogóle i nie mam potrzeby
błyszczyka do ust L'oreal- nie przepadam za błyszczykami, zwłaszcza takimi, które nie dają koloru na ustach. Użyłam raz czy dwa, ale to nie moja bajka więc nie zmuszałam się do dalszej przyjaźni z tym produktem. 

Peeling enzymatyczny Organique zawiódł mnie na całego, ponieważ kiedy zaaplikuję go na twarz to czuję pieczenie. Skóra robi się zaczerwieniona i podrażniona. Robiłam kilka podejść i za każdym razem było tak samo. 

Początkowo ucieszyłam się z balsamu do ust Anatomicals, ponieważ borykałam się z problemem popękanych ust. Niestety nie poradził sobie z tym, ale sam w sobie jest dobrym kosmetykiem ochronnym. Smarowałam nim usta przed wyjściem na mróz i dobrze je pielęgnował i zapobiegał pękaniu.

Masło do ciała Farmona jest genialne. Zapach zielonej herbaty chodził długo za mną i jak zwykle ta firma mnie nie zawiodła. Treściwa konsystencja, dobrze się aplikuje. Daje uczucie nawilżenia skóry.





KONKURS

Wraz ze styczniowym pudełkiem, dostałam archiwalny ShinyBox do przekazania w ramach konkursu. 

Napisz jakie kosmetyki najbardziej chciałabyś znaleźć w boxie (np. kosmetyki kolorowe, kosmetyki firmy xxx, lakiery do paznokci itp).

Wymogiem jest polubienie FanPage'a ShinyBox*

Rozdanie trwa od 04.02.2014- 11.02.2014 (do północy)

Nie zapomnij podać adresu e-mail


*pierwszy i ostatni raz taki wymóg na moim blogu..




niedziela, 2 lutego 2014

GARNIER- REGENERUJĄCE MLECZKO DO CIAŁA Z SYROPEM Z KLONU


"Intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry"- to coś dla mnie, ponieważ raz, że takową skórę posiadam, a dwa- jestem wielką fanką nawilżania.

Właściwie to nie miałam okazji wcześniej testować mleczek/balsamów do ciała tej firmy, natomiast moja siostra bardzo sobie je chwali.








GARNIER, REGENERUJĄCE MLECZKO DO CIAŁA Z SYROPEM Z KLONU

Mleczko głęboko odbudowuje skórę, nawet najbardziej podrażnione i wysuszone miejsca. Jego kanadyjska formuła z syropem z klonu błyskawicznie się wchłania, aby łagodzić uczucie szczypania i podrażnienia. Skóra  jest zregenerowana i odzyskuje swój dawny komfort na 24 godziny. 



Pojemność: 250 ml 
Cena: ok 12 zł




Produkt zamknięty w ładnym opakowaniu, dozuje odpowiednią ilość produktu, ale ciężko wybrać go do końca.

Konsystencja jak dla mnie jest lekka, dobrze się rozsmarowuje,  szybko się wchłania i pozostawia na skórze delikatny, otulający film (nie mylić z tłustą warstwą), który nie lepi się.

Mleczko do ciała Garnier przyjemnie pachnie, zapach utrzymuje się na skórze przez jakiś czas.




Bezpośrednio po aplikacji produkt daje uczucie nawilżenia i ukojenia suchej skóry.
Lubię go za łatwość i szybkość w aplikacji oraz za to, że skóra jest miękka i gładka w dotyku.

Niestety w moim przypadku jest to krótkotrwały efekt (od aplikacji do aplikacji, a bywały dni kiedy po wieczornej aplikacji rano nie było śladu nawilżenia).


 Ja preferuję treściwsze konsystencje i mocniejsze działanie, zwłaszcza teraz w okresie zimowym.
Nasuwa więc mi się wniosek, że osoby mało wymagające będą zadowolone z tego mleczka, ale czytałam na wizażu, że mleczko sprawdziło się nawet u osób z bardzo przesuszoną skórą, więc nie ma reguły.

Balsam do ciała jest bardzo wydajny. Wystarczy mała ilość, aby rozsmarować go na całym ciele. Duży plus za dostępność.




Jestem ciekawa jakich produktów używacie do nawilżania skóry i które możecie polecić :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...