Ubrane w kalosze, uzbrojone w parasolki poszłyśmy podbijac sklepy. Kupiłam i dla siebie pare pierdółek. Kurcze.. brakowało mi tego ;)
Jak tylko zobaczyłam ten kubeczek z łyżeczką w kształcie loda, musiałam go mieć! Julcia nie chciała, ale oczywiście w domu zmieniła zdanie, więc jutro wybierzemy się po następny.. :) Cena? 3zł.. :)
Kolczyki sowy, 3 zł za pare. Pisałam Wam tutaj o mojej słabości do motywu sowy... :)
Zbytnio za biżuterią nie przepadam i nie lubię chodzić nią obwieszona, a moja kolekcja jest dość skromna. Ostatnio jednak bardzo polubiłam nosić bransoletki.
Szeroka bransoletka kosztowała mnie 5zł. Długo się nad nią zastanawiałam, ponieważ była taka.. taka.. duża :D
W domu jednak przekonałam się, że bardzo pasuje do jakiegoś klasycznego, skromnego stroju..
Natomiast w tej bransoletce z kokardką zakochałam się od pierwszego wejrzenia.. :) Cena- 6zł.
Kolejna bransoletka.. ma karmelkowy kolor, czyli mój ulubiony. Również kosztowała 6zł
W SH za 1zł dorwałam dość podobny pasek..
Julci łowów niestety Wam nie pokażę, ponieważ poszła z nimi na drzemkę.. :) Powiem tylko tyle, że była równie zadowolona jak ja :)
Kupiłam jeszcze jasnofioletowy lakier i już mam pomysł na świetny mani, który mam nadzieję wykonam zanim Julcia się obudzi..
Tymczasem wszystkim dzieciaczkom (małym i dużym :P) życzę wiele wiele uśmiechu!
Z powodu wielu zapytań odpiszę tutaj:
Większość rzeczy kupiłam w osiedlowym sklepie typu super niskie ceny.
Reszte w Chińskim Sklepie :)
EDIT
Aaaa zapomniałabym o jeszcze jednym zakupie.. :P