Pink Marshmallow z Semilac to odcień, który od razu przyciągnął mój wzrok :) choć bardzo często też spoglądałam w stronę Biscuit. Nie zliczę ile razy oglądałam go w internecie zanim wreszcie się zdecydowałam. Piękny mleczny róż! Lubię takie delikatne odcienie na paznokciach. Mój poprzednik Delicate French był dosyć podobny, ale dużo bardziej naturalny.
W grudniu pisałam Wam na blogu, że miałam przerwę od hybryd. Razem z siostrą zamówiłyśmy nowe lakiery. Zdziwiła mnie konsystencja bazy. Poprzednia była wodnista, bezproblemowo się nakładała, a tym razem jest bardziej gęsta. Czy Wy również to zauważyłyście?
Niestety odcień 128 okazał się dla mnie bardzo problematyczny. Oczywiście nastawiałam się, że nie będzie lekko, ale muszę przyznać, że byłam bardzo rozczarowana. Gdyby to była moja pierwsza hybryda w życiu to prawdopodobnie na długo, długo bym sobie je odpuściła. W porównaniu do poprzedniego lakieru tutaj mamy do czynienia z bardziej gęstą konsystencją, która robi smugi. Bardzo trudno było mi go idealnie rozprowadzić. Nie należę do cierpliwych osób i trochę się z tym wszystkim męczyłam. Efekt na paznokciach nie podobał mi się. Co prawda z daleka nie było tak źle, ale widoczne były nierówności, a na jednym paznokciu nawet ślady po pędzelku. Jednak nie to było najgorsze. Po 3 dniach lakier ze środkowego paznokcia w jednym miejscu zaczął odstawać i odkleił się cały. Później zaczął się wycierać na końcach, po czym mogłam w sumie wszystkie odkleić, jak naklejki :D Tak więc niepotrzebnie spędziłam tyle czasu na aplikacji, która i tak niezbyt mi wyszła, do tego efekt nie był trwały. Zastanawia mnie, dlaczego tak się stało. Czy przerwa od hybryd ma tu jakieś znaczenie? Zawsze manicure hybrydowe robiłam od razu po sobie, w sensie ściągałam hybrydę i od razu robiłam następną. Ostatnim razem również miałam małą przerwę i to samo mi się przytrafiło- po jakimś czasie mogłam lakier po prostu odkleić.
Podczas drugiej aplikacji lakieru Semilac Pink Marshmallow malowanie już mi lepiej szło. Być może za pierwszym razem mimo nastawienia się na inną konsystencję jednak zbyt byłam przyzwyczajona do poprzedniej? Bo tak naprawdę to teraz wiedziałam się czego spodziewać :) Poświęciłam więcej czasu i cierpliwości na jego nakładanie. Efekt choć może nie idealny, wyszedł zadowalający. Kolor jest śliczny. Mleczny róż bez drobinek. Klasyczny, elegancki, pasujący do wielu stylizacji. Lakier mam na paznokciach dopiero piąty dzień (zdjęcie poniżej), ale póki co nic niepokojącego się nie dzieje. Także jest szansa, że tym przetrwa długo.
Muszę wreszcie się wziąć za moje skórki. Przyznam, że nigdy nie miałam z nimi problemów i nigdy nie musiałam ich usuwać. Prawdę mówiąc wcześniej w ogóle nie musiałam przywiązywać do nich uwagi. Teraz zaczęły mi przeszkadzać i najwyższa pora coś z nimi zrobić.
Dajcie znać, jak Wam się podoba kolor Semilac Pink Marshmallow.
Jakie odcienie lubicie nosić na swoich paznokciach?
Ja preferuję delikatne, naturalne kolory albo klasyczną czerwień. Marzy mi się na paznokciach baby boomer, ale jego wykonanie przerasta moje umiejętności ;) Próbowałam, próbowałam i odpuściłam sobie.