sobota, 23 maja 2015

Tańszy zamiennik szczotki Tangle Teezer- Ingrid, profesjonalna szczotka do włosów w wersji podróżnej





INGRID TRAVEL SIZE, PROFESJONALNA SZCZOTKA DO WŁOSÓW W WERSJI PODRÓŻNEJ

Polecana przez profesjonalistów doskonała szczotka do włosów, która pozwala utrzymać je w doskonałej kondycji. Doskonale rozczesuje włosy i zapobiega ich plątaniu. Delikatna dla włosów, nie szarpie ich i nie powoduje łamania. Masuje skórę głowy poprawiając jej ukrwienie. Świetnie rozprowadza wszelkiego rodzaju kosmetyki pielęgnacyjne takiej jak odżywki, maski czy olejki. Łatwa do utrzymania w czystości. Perfekcyjnie wyprofilowana dobrze leży w dłoni. Idealna w podróży.

Cena: ok 22 zł



Miałam zamiar kupić szczotkę TT w tym kolorze mimo, że mam już kompaktową panterkową, ale rozumiecie słabość do tego koloru, więc jak to mówią: od przybytku głowa nie boli :)

Jednak któregoś dnia będąc w drogerii natknęłam się na szczotki do włosów zrobione na wzór TT, firmy Ingrid, z której to jest mój ulubiony podkład. Cena niższa więc postanowiłam wypróbować.

Wypróbowałam już jedną kompaktową szczotkę TT, dTangler wersję różową (moją najstarszą i najbardziej ulubioną, którą używam cały czas) i wersję panterkową, szczotkę dołączoną do Skrzypowity oraz słynną podróbkę z Chin za 5 zł (z tymi dwoma ostatnimi szybko się rozstałam). I muszę przyznać- szczotka szczotce nie równa :)
Jednak ta z Ingrid bardzo przypomina mi oryginał i praktycznie niczym się od niego nie różni.







Porównując ją do szczotek, które można zamówić z Chin za 5 zł jest bardzo dobrze wykonana. Wizualnie i w dotyku nie jest taka sztuczna, plastikowa, licha.


Wersja kompaktowa, która bez problemu się otwiera i zamyka. Przez cały czas użytkowania nic się z nią nie stało. 
Nie rozleciała się, nie rozkleiła, nie wypadł żaden ząbek. Nawet bez żadnego szwanku przeżyła kilka upadków.



Na poniższym zdjęciu macie małe porównanie ze szczotką TT. Są praktycznie identyczne. Włoski nie są sztuczne, ale są dosyć giętkie i elastyczne, jednak nie wyginają się podczas użytkowania, a odpowiednio wchodzą między włosy.




Jest dobrze wyprofilowana i dobrze leży w ręce. Jest lekka i bez problemu sunie po włosach.
Wiadomo- musiałam ją kilka razy użyć aby się wyrobiła. Z łatwością rozczesuje włosy, nie szarpie ich, nie wyrywa. Czesanie przebiega sprawnie i szybko. 



Jestem z niej bardzo zadowolona, chociaż moją ulubioną nadal jest różowa dTangler. Tę natomiast noszę zawsze w torebce.
Produkt wart poznania, więc jeśli kiedyś się na nią natknięcie (co prawdopodobnie łatwe nie będzie) polecam się skusić. Powinnyście być zadowolone, tak jak ja :)


wtorek, 19 maja 2015

RIMMEL WONDER'FULL MASCARA- tusz do rzęs z olejkiem arganowym






RIMMEL WONDER'FULL MASCARA

Maskara Rimmel Wonder`full z formułą wzbogaconą o olejek arganowy, który pozostawia piękne i odżywione rzęsy. Wyposażona została w elastyczną szczoteczkę, która perfekcyjnie dociera do każdego włoska i rozczesuje je. Produkt zwiększa objętość i pozostawia elastyczne rzęsy, bez grudek i obciążania. 

Cena: ok. 30 zł 
Pojemność: 12 ml 


Tusz zamknięty w ładnym, eleganckim opakowaniu. 
Duża szczoteczka z wieloma ząbkami, silikonowa. Przyznam, że nie przepadam za aż takimi wielkościami. Ciężko mi się nią malowało rzęsy. 

Słabo je chwyta i bardzo łatwo pobrudzić tuszem powieki. 



Efekt, jaki można uzyskać jest hmm zwyczajny. Nie ma wielkiego wow, super rozdzielenia i wydłużenia. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć, że potrafi skleić rzęsy. 
Bardzo ciężko dotrzeć do rzęs przy wewnętrznym kąciku oka.

Dobre pokrycie rzęs jest czasochłonne. Jedna warstwa jest mało zauważalna.
Aby osiągnąć mocniejszy efekt trzeba się trochę napracować.


W dotyku rzęsy są elastyczne
Na szczęście nie osypuje się, trzyma się cały dzień. Nie odnotowałam poprawy kondycji rzęs, działania pielęgnacyjnego i odżywczego, ale właściwie to wcale bym tego nie oczekiwała od maskary.

Dobrze się zmywa, a oczy nie pieką podczas demakijażu.






Jeśli miałabym go komuś polecić to osobom lubiącym naturalny efekt. Z pewnością nie jest dla dziewczyn, które szukają konkretniejszego podkreślenia. Odradziłabym go również posiadaczkom krótkich rzęs.

 Ja wypróbowałam i nie kupię ponownie- nie moja bajka, nie takiego efektu szukam i mam problem w operowaniu dużymi szczoteczkami  :))

wtorek, 12 maja 2015

Co upolowałam na promocji w Rossmannie i w Pepco + przesyłka + zapowiedź


Przepraszam za ciszę na blogu. Kiedy nadszedł poniedziałek, a przede mną wizja zostania z dziećmi sama do soboty pomyślałam: Boże, niech ten tydzień będzie dla mnie łaskawy ;))
W tamtym tygodniu na Instagramie wspominałam Wam, że źle się czuję. Następnego dnia siekło mnie tak, że nie mogłam wstać. A wiecie, tu Julka do szkoły, Zosia, która nie rozumie, że mama źle się czuje. Aż musiałam dzwonić po G żeby przyjeżdżał. Później Zosia się rozchorowała i tak ciągle coś. Nie ma tygodnia, żeby coś się nie przydarzyło. Życie :)




W tamtym roku odpuściłam sobie szaleństwo na promocji -49% w Rossmannie. W tym roku pozwoliłam sobie na zrobienie większych zakupów. 



Część pierwsza, czyli pudry, róże, bronzery i korektor. Już po pierwszych testach stwierdzam, że dobre kosmetyki wybrałam :) Czekoladką z Bourjois jestem zachwycona! Korektor Wibo i rozświetlacz do twarzy Lovely zbierają masę pozytywnych opinii. 
Wypiekany puder rozświetlający Lovely pięknie prezentował się w drogerii, ale wiadomo magia ich świateł. Jeszcze nie nakładałam go na twarz, tak samo jak hypoalergicznego pudru utrwalającego makijaż z Bell- ale lada moment to zrobię :)
Róż Astor wypatrzyłam na innym blogu i kolor szalenie mi się spodobał.




Część druga, czyli moje ulubione produkty do makijażu- tusze do rzęs. Niektóre już miałam, niektóre są dla mnie nowościami. Mam tylko nadzieję, że wybrałam egzemplarze, które nie były otwierane w sklepie.. Planuję otwierać nowy dopiero, jak poprzedni się skończy, więc nie chciałabym zostać zaskoczona suchą konsystencją. Chociaż znając życie w ciągu jednego miesiąca otworzę przynajmniej te, których nie znam :))




Na część trzecią miałam się nie wybierać, ale kupiłam naszyjnik w Pepco, a na instagramie jedna z Was dała patent, żeby biżuteria nie czerniała, nie odpadała itd. Trzeba ją zamalować lakierem bezbarwnym, także wiecie.. musiałam się wybrać do Rossmanna ;) Na szczęście kupiłam tylko jedną rzecz.
W Pepco skusiłam się również na mini paterę (widoczną na zdjęciu wyżej). Zdobi teraz moją toaletkę i trzymam na niej perfumy, biżuterię itp. Oczywiście będę jej używać do zdjęć :P







W tamtym tygodniu dostałam prezent od firmy Delia. Jestem zachwycona zawartością. Wszystko pokażę w najbliższym czasie na blogu lub instagramie.








A na koniec tak jak obiecałam zrobiłam małe porządki w szafie i szykuje się post sprzedaż/wymiana. Jeszcze tylko zrobię zdjęcia kosmetykom i wrzucę na bloga. Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie i pomożecie mi się pozbyć rzeczy, w których nie chodzę i kosmetyków, których nie używam :)



Miłego dnia Wam życzę!
Buziaki :*




poniedziałek, 4 maja 2015

WIBO RÓŻ Z JEDWABIEM I WIT. E nr11




WIBO, RÓŻ Z JEDWABIEM I WITAMINĄ E
Nadaje jedwabistą gładkość. Formuła bogata w witaminę E, dzięki czemu cera jest odpowiednio nawilżona. Łatwy w użyciu, nie pozostawia smug. Modeluje kształt twarzy.

Skład: Talc, Mica, Serica, Magnesium Stearate, Bismuth Oxychloride, Mica and Titanium Dioxyde, Octyldodecanol, Ethylhexyl Stearate, Sorbition Sesquioleate, Paraffinum, Liquidum, Hydrolyzed Silk, Maltodextrin, Tocopheryl Acetate, Propylparaben,[+/-] CI 15850, CI 77491, CI16035, CI 77007, CI 45430, CI 77492 and CI 77491 and CI 77499, Mica and Titanium Dioxide, Iron Oxides and Mica and Titanium Dioxide.

Cena: ok 9 zł
Pojemność: 6,5 g




O różach Wibo słyszałam wiele dobrego, ale stosunkowo późno zdecydowałam się na zakup jednego z nich. 





Dostępne są w plastikowych opakowaniach, dołączony też został aplikator w formie pędzelka- od razu mówię, że nawet nie próbowałam nim aplikować produktu, ponieważ na pierwszy rzut oka wydawał mi się beznadziejny.

Opakowanie samo w sobie takie zwykłe, klasyczne. Natomiast muszę przyznać, że wytrzymałe. Parę razy produkt spadł mi na podłogę i nadal żyje :)

Mój wybór padł na róż w odcieniu 11. Paleta jest dosyć różnorodna i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.



Kolor w opakowaniu mógłby się wydawać nie co ceglasty, ale kiedy spojrzycie na poniższe zdjęcie zobaczycie jaki świetny ma odcień. Brzoskwinia z satynowym połyskiem, przy czym na buzi nie ma mowy o żadnym blasku. Podchodzi chyba bardziej pod bronzer niż róż.
Tonacja ciepła.



Dobrze napigmentowany, świetna konsystencja (nie za twarda ani nie za miękka) bezproblemowo nakłada się na twarz.
Jest to produkt z tych bezpiecznych, który poleciłabym zwłaszcza osobom początkującym czy nie umiejącym posługiwać się różami. Nałożony w małej ilości nie zrobi krzywdy, a da delikatny efekt i wygląda naturalnie.


Nie robi plam, ładnie się stapia z pudrem.




Duża wydajność. Utrzymuje się cały dzień, ale czytałam, że zdania w tej kwestii są podzielone. Być może zależy to od odcienia.

Nie zapycha, nie wysusza. Ale w jego właściwości pielęgnacyjne mocno wątpię.




Polubiłam go bardzo i z pewnością skuszę się na jakiś inny odcień. Jak myślicie jaki kolor pasowałby mi?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...