wtorek, 28 czerwca 2016

PANI GADŻET- klipsy do usuwania manicure hybrydowego.




Jak wiecie jestem wielką fanką hybryd. Początkowo zniechęcona byłam ich zmywaniem. Jednak kiedy uzbroiłam się w aceton było już dużo lepiej. 
Natomiast teraz, z perspektywy czasu nie mam pojęcia, jak mogłam funkcjonować bez klipsów do usuwania hybryd. 


Wielokrotnego użytku, odporne na aceton klipsy pozwalające na równomierne dociśnięcie wacika z acetonem do płytki paznokcia
Wystarczy zabezpieczyć wacik klipsem, zapinając go na czubek palca, odczekać parę minut i gotowe

Genialny wynalazek! Taka prosta rzecz, a jak potrafi ułatwić tą czynność. 




Na samym początku mojej zabawy z hybrydami bawiłam się w nasączanie wacików acetonem, owijaniem paznokci folią spożywczą. Dodatkowo nawet zaklejałam je taśmą klejącą, bo ciągle się zsuwały. 
Po czasie przerzuciłam się na już gotowe waciki z folią Semilac

Można powiedzieć, że byłam z nich bardzo zadowolona, ale kusiły mnie te klipsy. 
Zamówiłam na allegro. Kosztowały ok 10 zł. Kolor wybierany był losowo. Skąd wiedzieli, że biały najbardziej mi się podoba? ;)




W opakowaniu jest 10 sztuk klipsów. Widziałam, że są również dostępne pakowane po 5 sztuk. Ja od razu wszystkie zakładam na paznokcie. Nie obraziłabym się gdyby odrobinę mocniej dociskały paznokieć, ale być może jest to kwestia czasu aż lepiej opanuję ich nakładanie i przyleganie do płytki.

 Największym plusem jest fakt, że w każdej chwili, bez problemu możemy klipsa ściągnąć (chociażby np po to aby sprawdzić, czy już hybryda jest gotowa do usunięcia) i założyć na nowo.  



Nadają się do usuwania hybryd, żeli, jak również brokatowych, piaskowych lakierów.
 Póki co nie zauważyłam żadnego negatywnego wpływu acetonu. Klipsy cały czas wyglądają tak jak na początku.


Świetnie zastępują folię aluminiową.
Bardzo, bardzo POLECAM!


środa, 22 czerwca 2016

KOBO PROFESSIONAL- FACE CONTOUR MIX



Od początku mojego blogowania uwielbiam podkład Kobo Professional Ideal Cover Make Up w odcieniu 405 Suntanned (używany jako bronzer). Podkład, który wielokrotnie został nazywanym tańszym odpowiednikiem bazy brązującej Chanel. 
Dlatego kiedy zauważyłam w naturze tą paletkę do konturowania to wiedziałam, że muszę ją przetestować. Spodziewałam się, że również i z niej będę zadowolona. Oczywiście nie pomyliłam się :)



KOBO PROFESSIONAL FACE CONTOUR MIX- zestaw kremowych podkładów do konturowania twarzy

Kobo zestaw kremowych podkładów do konturowania twarzy jest niezastąpiony w makijażu scenicznym i fotograficznym. Idealnie wtapia się w skórę, tuszuje niedoskonałości i przebarwienia oraz pozwala na osiągnięcie efektu perfekcyjnie wymodelowanej twarzy. Do mieszania lub stosowania pojedynczo. Produkt wizażysty.



Bardzo podoba mi się już sama idea produktu. Wszystkie kolory potrzebne do konturowania w jednym produkcie. Odcienie są bardzo ładne, neutralne, uniwersalne. Nie za ciepłe, nie za chłodne.
Na uwagę zasługuje piękny, chłodny brąz! 

Konsystencja nie każdemu może odpowiadać. Jest dość zbita, lekko tłustawa. Być może już mam wprawę po podkładzie Kobo Professional Ideal Cover Make Up, bo jednak dla mnie jest idealna. Podkłady dobrze mi się nakłada zarówno palcami, jak i pędzlami, bb. Bez problemu się rozcierają.
Z łatwością można zrobić płynne przejścia.
Podczas aplikacji nie ważą się, nie robią nieestetycznych plam. Ładnie wnikają w skórę.




Z ich pomocą można zrobić delikatny efekt, jak również mocniejszy. Są dobrze napigmentowane. Kolor bronzerów można stopniować. 
Mogę posłużyć nie tylko do konturowania, ale również jako bazy pod bronzer. 
Żółty odcień idealnie rozświetla. 

 Można je wszystkie mieszać ze sobą w celu uzyskania odpowiedniego odcienia, używać osobno- jako korektory.
Z każdym podkładem bardzo dobrze współpracowały. 





Myślę, że z tej paletki mogą być zadowolone początkujące osoby, jak również te bardziej zaawansowane w sztuce konturowania twarzy.

Jestem totalnie zakochana w tym produkcie :)



Dajcie znać czy miałyście tą paletkę :)


środa, 15 czerwca 2016

FARMONA HERBAL CARE- szampon CHMIEL, ŁOPIAN, odżywka SKRZYP POLNY, suchy szampon POKRZYWA




Cześć kochane!

Lubicie włosowe posty? Mam małe zaległości z tej kategorii, tak więc podziewajcie się sporej ilości notek. Dzisiaj mam dla Was recenzję kosmetyków Farmony z serii Herbal Care my nature

Zawsze obawiałam się sięgać po produkty do włosów o ziołowym zapachu. Mój nos jest bardzo wrażliwy i czasami zwyczajnie nie mogę danego kosmetyku używać ze względu na jego woń. Na szczęście nie było tak w przypadku tych kosmetyków.




Szampon CHMIEL jest przeznaczony do włosów matowych, bez objętości. Natomiast wersja ŁOPIAN dedykowana jest posiadaczkom włosów tłustych u nasady i suchych na końcach- czyli wypisz wymaluj moich. Jak się można spodziewać to ten drugi produkt wywarł na mnie najlepsze wrażenie. Świetnie się sprawdził zarówno na włosach przy skórze głowy, które szybciej u mnie tracą świeżość, jak również tych suchych na długości i końcach. 

Zapachy szamponów nie są drażniące dla mojego nosa. Pachną delikatnie, a aromat Łopianu przypomina mi zapach łąki :)

Konsystencja lejąca, ale nie ściekająca z palców. Dobrze się pieni. 
Podczas mycia włosy się nie kołtunią. Jednak nałożenie odżywki przy oczyszczających szamponach to podstawa.

Produkty dokładnie oczyszczają włosy, nie podrażniały skalpu, nie powodowały przetłuszczenia czy odwrotnie wysuszenia. 

Zauważyłam, że po wersji z Łopianem, włosy dłużej są świeże i nie muszę myć ich tak często.





O ile o szamponach wydałam dobrą opinię to o odżywce do włosów bardzo zniszczonych SKRZYP POLNY muszę napisać, że jest bardzo przeciętną i oczekiwałam po niej większych rezultatów. Producent zapewnia, że po jej użyciu włosy będą wzmocnione, nawilżone, odżywione i zregenerowane. Ponadto długotrwale chronione przed łamaniem i rozdwajaniem się końcówek. Po przetestowaniu prawie całego opakowania z różnymi produktami, o dziwo najgorzej się sprawdza w duecie z wyżej wymienionymi szamponami :) Przede wszystkim nie ułatwia rozczesywania, nie nawilża i nie odżywia włosów. Odnoszę wrażenie tak jakbym po prostu żadnej odżywki nie nałożyła na włosy. Natomiast z innymi szamponami sprawdza się troszkę lepiej. Jednak jej działanie dla mnie jest za słabe. Pewnie dlatego, że jest typowo ziołowo-proteinowa.  Myślę, że dla mało wymagających włosów może okazać się dobra. Pamiętajcie, że ja jestem posiadaczką rozjaśnianych ;) W końcu zużyłam ją do mycia włosów na długości i tutaj sprawdziła się nieźle.
Konsystencja nie jest zwarta, zbita, ale nie jest również lejąca. Ładny, delikatny zapach. Średnia wydajność. Mam długie, gęste włosy i musiałam jej sporo nakładać.

Nie przepadam za suchymi szamponami. Już serio wolę się zmusić i umyć włosy :) Jednak zdarzają mi się takie sytuacje, że okazuje się, że muszę za chwilę wyjść więc nie zdążę ich umyć. Dlatego zawsze w mojej kosmetyczce jakiś tego typu produkt jest. 
Suchy szampon POKRZYWA do włosów przetłuszczających się posiada ładny, ale intensywny zapach. Mógłby być bardziej delikatniejszy, subtelniejszy. 
Dość dużo produktu rozpyla się w trakcie aplikacji- dla mnie na plus. Pozostawia biały ślad na włosach, ale po rozczesaniu nie widać go. 
Jestem zadowolona z jego działania- przede wszystkim odświeża włosy. Efekt po zastosowaniu jest zdecydowanie dużo dużo lepszy niż przed. 




Podsumowując polecam przetestować szampony, szczególnie wersję z Łopianem. Możecie spokojnie również skusić się na suchy szampon z tej firmy. Natomiast jeśli macie wymagające włosy to odradziłabym Wam odżywkę. 





Buziaki :)*


piątek, 10 czerwca 2016

DWA DOBRE OLEJKI DO CIAŁA: Lirene Vital Code- ujędrniający witaminowy olejek, Pharmatheiss Beauty Elixir- body oil.


Jestem wielką fanką nawilżania i natłuszczania skóry. Kiedyś byłoby to dla mnie nie do pomyślenia, a teraz nałożenie balsamu jest dla mnie taką samą czynnością jak umycie zębów. Muszę to zrobić, inaczej nie położę się spać :)
Cieszę się, że smarowanie się wszelkimi specyfikami weszło mi w nawyk, ponieważ posiadam suchą skórę, która potrzebuje systematycznego nawilżania.

Dzisiaj będzie o dwóch fajnych olejkach do ciała w mojej ulubionej formie aplikacji- sprayu.




LIRENE VITAL CODE- UJĘDRNIAJĄCY WITAMINOWY OLEJEK

Olejki do ciała i balsamy Lirene Vital Code to wyjątkowa seria kosmetyków, która odkrywa kod witalności skóry zamknięty w witaminach i olejkach. Ujędrniający witaminowy olejek ujędrni i wzmocni skórę ciała, przywracając jej blask. Szybko się wchłania i nie wałkuje na skórze. Skóra staje się jedwabiście gładka już po pierwszym użyciu.


Olejek zamknięty w opakowaniu o pojemności 150 ml. Przyjemna dla oka szata graficzna. Aplikator w formie sprayu. Produkt przede wszystkim posiada piękny zapach. Kojarzy mi się z latem, słoneczną pogodą. 

Aktualnie zostało mi parę kropel na dnie opakowania. Bardzo miło wspominam moją przygodę z nim. Żałuję tylko, że nie zdążyłam nałożyć go na włosy.

W swoim składzie posiada olejek babassu, który wykazuje silne działanie nawilżające i zmiękczające skóre chroniąc ją przed utratą wody i zabezpieczając przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Olejek z karotki, który poprawia i wyrównuje koloryt skóry. Witaminę A pełniącą rolę naturalnego czynnika przeciwrodnikowego. 

Po pierwszych aplikacjach zauważyłam faktycznie poprawę wyglądu skóry. Była ona bardziej ujędrniona, napięta i zdecydowanie jej koloryt się poprawił. 
Szybko się wchłania, nie pozostawiając typowo tłustej warstwy, jak po oliwce. Nie brudzi ubrań, pościeli. Jest świetny do masażu bańką chińską. 





PHARMATHEISS BEAUTY ELIXIR- BODY OIL

Jego wieloskładnikowa receptura korygująca daje wrażenie lekkości pielęgnacji. Nowoczesna konsystencja zapewnia wyjątkową gładkość i delikatność w dotyku. Innowacyjna formuła natychmiast nadaje skórze wypielęgnowany i promienny wygląd. Nie pozostawia tłustej warstwy na skórze pomimo dużej zawartości 7 różnych olejków. Nie zawiera konserwantów. Zawiera kompleks urodowy z 7 olejkami
Pieprz brazylijski aktywuje lipolizę. Nie zawiera kofeiny.
Nagietek redukuje zaczerwienienia i łagodzi stany zapalne.


Testowałam całą serię z zestawu Beauty Elixir i to olejek najbardziej przypadł mi do gustu. 
Z tym, że muszę podkreślić- pokusiłam się o nakładanie go również na włosy. 
Można więc rzec, że smarowałam się nim od stóp do głów :)

Bardzo fajny produkt, który za jednym razem mogłam nałożyć na ciało, jak i zadbać na włosy, po czym pozostałości wetrzeć w dłonie, paznokcie. Ma świetne działanie pielęgnacyjne.

Jego zapach określiłabym, jako taki olejkowy, oliwkowy, który dość długo utrzymuje się na skórze. 
Szybko i łatwo się rozprowadza. Nadaje skórze ładny, promienny wygląd. Nie klei się, nie brudzi.
Jest bardzo wydajny. 

Nie tylko moja skóra go polubiła, ale także i włosy, które po jego użyciu były gładkie, miękkie, ładnie wyglądające. 
Nie ma mowy o obciążeniu włosów czy ich przetłuszczeniu.

Podczas używania olejku zauważyłam poprawę stanu moich dłoni, paznokci. 

-
-----------------------------------------

Oba produkty mają aplikatory w formie sprayu. Muszę się powtórzyć- uwielbiam tego typu rozwiązania. 
Jednak początkowo nie byłam z niego zadowolona. Wynikało to tylko i wyłącznie z mojej głupoty. Pryskałam olejkiem jedną nogę, wcierałam, pryskałam olejkiem drugą nogę, wcierałam itd Za którymś razem buteleczka od moich dłoni robiła się tak tłusta, że naciśnięcie aplikatora graniczyło z cudem ;) Wreszcie wpadłam na genialny pomysł, że trzeba całe ciało od razu wypsikać i dopiero wtedy wcierać produkt. No cóż.. blondynka. 

Olejek Lirene bez problemu powinnyście dostać w każdej drogerii. Natomiast olejek z Pharmatheiss szukajcie w aptekach i online. 


Dajcie znać czy lubicie tego typu produkty i czy macie swoich ulubieńców w tej kategorii! 


środa, 8 czerwca 2016

NEW IN- przesyłka od Lirene, Ladymakeup.pl, IsaDora, zakupy: kosmetyki, akcesoria, bransoletki oraz nowości ubraniowe.




Za każdym razem robiąc podsumowanie miesiąca (nowości) wydaje mi się "eee nie będzie tego dużo" i jak widać, za każdym razem się mylę. Dzisiaj post o nowościach maja i początku czerwca, a od następnej notki wracam z normalnymi recenzjami, choć ostatnio zdecydowanie bardziej wolę luźne posty.
Znów zauważyłam, że blogger zmienia mi jakoś zdjęć :/ Pamiętam, że raz coś takiego miałam i gdzieś wyłączało się tą opcję. Ogólnie to pasowałoby mi się wreszcie zająć szatą graficzną bloga..

Ale wracając do tematu :) Ostatnio dostałam ciekawe przesyłki. Chciałoby się zapytać czy to już Mikołaj, Gwiazdka? Będą też nowości niekosmetyczne, ubraniowe.

 Zapraszam do czytania i oglądania!




NOWOŚCI OD LIRENE, UNDER TWENTY

Jak zwykle "Panie Eriski" rozpieszczają blogerki. Cudownie zapakowana przesyłka, kryjąca w środku wiele ciekawych kosmetyków.
Produkty typowo letnie, takie jak: Samoopalająca mus-pianka do twarzy i ciała, samoopalający krem do twarzy i ciała, koloryzujący balsam oraz jaśminowy olejek do opalania.

Bardzo jestem ciekawa zwłaszcza tych pierwszych kosmetyków, ale przyznam szczerze, że mam spore obawy. Wynika to z moich dotychczasowych doświadczeń związanych z samoopalaczami. Czyli pomarańczowe ciało, okropne smugi na nogach po MAGICZNYCH i NA PEWNO działających dobrze chusteczkach samoopalających. Z tym, że było to ładne parę lat temu i mam nadzieję, że teraz kosmetyki tego typu nie zrobią mi krzywdy :)))
Po koloryzujący balsam z chęcią sięgnę. Lubię tego typu produkty i często ich używam, a zwłaszcza teraz, kiedy sezon na blade nogi jest otwarty.
Olejek do opalania jak najbardziej się przyda- mam zamiar w tym roku nabrać ładnych kolorów.


O brązującym balsamie pod prysznic nigdy jeszcze nie słyszałam. Ciekawa jestem jaki da efekt. Perłowy mus do ciała ma ładny zapach i nie mogę się doczekać kiedy go zacznę używać. 
Zestaw do masażu (olejek antycellulitowy + bańka chińska) na pewno szybko otworzę. W końcu lato nie zaczeka :) Intensywnie wygładzający krem-koncentrat do stóp już nałożyłam. Natomiast żel micelarny redukujący zmiany trądzikowe znajdzie inny dom. 
Bardzo chciałam przetestować podkład Lirene NO MASK więc cieszę się, że znalazłam go w pudełku.




PRZESYŁKA OD LADYMAKEUP.PL


Nie będę się zbytnio rozpisywać, ponieważ już to zrobiłam w ostatniej notce :)) KLIK KLIK
Jeżeli jeszcze nie czytałyście to wystarczy, że popatrzycie na zdjęcia. 
Świetna zawartość, wszystkich produktów jestem bardzo ciekawa i aż szkoda mi je rozpakowywać, bo mogłabym je podziwiać i podziwiać. Niektóre z nich już zaczęłam testować. Spodziewajcie się recenzji :)






PRZESYŁKA OD ISADORA

Lato coraz bliżej co widzimy na sklepowych półkach w drogerii. 
Piękna, letnia kolekcja tropikalna. Cienie o ślicznej kolorystyce, ale myślę, że muszę się do nich jeszcze trochę opalić. Uwielbiam kreski na powiekach i dobrze będzie zrobić małe przerwy od czarnych kolorów. Wodoodporną maskarę mam zamiar wypróbować, kiedy udamy się nad wodę. Na paznokciach u rąk mam hybrydę, ale u stóp szalej dusza. Lubię takie kolory latem. Błyszczyki w kredce o wyrazistych odcieniach- zauważyłam, że coraz więcej osób je lubi. Ja się powoli przestawiam na takie, ponieważ dotychczas zazwyczaj na ustach miałam szminkę w odcieniu nude.






ZAKUPY: KOSMETYKI, AKCESORIA, BRANSOLETKI


Zakupiłam wreszcie tonik i już po pierwszym użyciu uświadomiłam sobie, że pomijanie go w pielęgnacji twarzy było dużym błędem. Także teraz będzie wielki powrót do toników. Tak samo z olejami. Wracam do systematycznego olejowania! Olejek Sesa uwielbiam, jest rewelacyjny. Efekty są natychmiastowe już po pierwszej aplikacji, a po dłuższym stosowaniu wyraźna poprawa kondycji i porost włosów. 
Perfumy Katy Perry były na mojej chciej liście zakupowej- bardzo podoba mi się ten samach. Podobnie, jak Desire D&G- prędzej czy później zaopatrzę się w duże opakowanie. 
Na Instagramie pisałam Wam, że zamówiłam szczoteczkę do makijażu (jeszcze ją oswajam) i klipsy do usuwania hybryd (rany, jak ja mogłam tak długo męczyć się z folią?).
W textil market skusiłam się na dwie bransoletki w śmiesznie niskiej cenie.




UBRANIA


Nigdy nie nosiłam bluzek o takim kroju, jak ta niebieska. Zawsze uważałam, że nie pasują mi takie, a o dziwo bardzo dobrze się w niej czuję. Jest taka lekka, przewiewna i ma ładny kolor.
Sukienkę wypatrzyłam w SH (Reserved) i zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Jedyny jej minus jest taki, że jest prześwitująca, więc muszę dokupić pod kolor jakąś haleczkę. Brązową sukienkę ZARA upolowałam na Vinted i o ile kolor, materiał i krój mnie zachwyca to nie jestem do końca przekonana. Strasznie krótka jest :)



Tak więc dobrnęłyśmy do końca moich nowości. Dajcie znać, czy coś wpadło Wam w oko :)



poniedziałek, 6 czerwca 2016

Przesyłka od Ladymakeup.pl - Pędzle Real Techniques, MakeUp Revolution, Loveto.pl, Osłonki, W7 baza brązująca, Blushing Hearts, paletka Freedom, podkład MAP, Natur Gorgol pneumatyczna szczotka + rozczesywacz


Dziekuję za miłe komentarze pod ostatnim postem. Ogromnie się cieszę, że lubicie moje zdjęcia. Dzisiaj ma dla Was kolejną porcję :)

W piątek dostałam świetną przesyłkę od ladymakeup.pl
Zacznijmy od tego, że nie spodziewałam się jej tak szybko, a dostałam następnego dnia. 
Zawartość.. co tu dużo pisać- REWELACYJNA. Ciągle nie mogę się na nią napatrzeć :)


 
--------------------------------------------------------------------------------------------



PĘDZLE, OSŁONKI



 REAL TECHNIQUES - DELUXE GIFT SET 
 Zestaw 5 pędzli do makijażu + kosmetyczka 

MAKEUP REVOLUTION - ULTRA SCULPT & BLEND COLLECTION 
 Zestaw 3 pędzli + gąbka do makijażu

LOVETO.PL 
Zestaw 12 pędzli do makijażu + kosmetyczka

Professional Makeup Brush Guards 
 Osłonki na pędzle

Chyba każda kosmetoholiczka marzy o dobrych pędzlach. Pędzle Real Techniques, MakeUp Revolution były i na mojej wish liście zakupowej. Bardzo się cieszę, że wreszcie mogę je wypróbować. Są tak pięknie zapakowane, że aż szkoda ich otwierać :) Myślę, że bardzo się polubimy.

Tak samo zestaw 12 pędzli w czarnej kosmetyczce zapowiada się super. Są dobrze wykonane, włoski mają bardzo przyjemne w dotyku. 

Przydadzą się także osłonki na pędzle. Utrzymają moje pędzle w jak najlepszym stanie i kondycji.




KOLORÓWKA



W7 - Make Up & GLOW BRONZING BASE 
 Brązująca baza pod makijaż

I ♡ Makeup - Blushing Hearts Triple Baked Blusher
 Róż do policzków

FREEDOM - PRO STROBE CREAM - PRO CREAM STROBE AND CONTOUR PALETTE WITH BRUSH 
Zestaw do konturowania twarzy + pędzel

Make-Up Atelier Paris - Waterproof Liquid Foundation 
Fluid / Podkład WODOODPORNY

Na co dzień do konturowania używam podkładu KOBO Ideal Cover Make Up w odcieniu 405 Suntanned lub paletki tej samej firmy. Bardzo odpowiada mi taka forma bronzera. Swojego czasu szukałam w internecie bazy brązującej W7, ale wówczas jej dostępność była bardzo słaba. Dobrze więc się składa, że teraz będę miała możliwość przetestowania jej.

Wcale się nie dziwię, że słynne serduszka cieszą się tak dużą popularnością w blogosferze. 
To taki produkt, który chciałoby się mieć już dla samego opakowania! Po otwarciu, w środku prezentuje się baaaaaardzo obiecująco :)

Ostatnio trenuję sztukę konturowania twarzy. Przyda mi się do tego paletka marki Freedom. Podobają mi się kolory produktów. Dodatkowym plusem jest dołączony pędzelek o ciekawym kształcie.

Podkład MAP zbiera sporo pozytywnych recenzji. Słynie ze swojej trwałości i wodoodporności. 
Chyba zgodzicie się ze mną, że ciężko się decydować na odcień podkładu przez internet. U mnie w doborze odcienia pomagała Pani Ania z ladymakeup i cóż mogę powiedzieć, trafiła idealnie. 
Ciekawa jestem, jak produkt sprawdzi się u mnie. 




WŁOSY



GORGOL - NATUR  Pneumatyczna szczotka do włosów z naturalnego włosia + ROZCZESYWACZ

 Przeglądając ofertę sklepu moją uwagę przyciągnęła ta szczotka. Mimo, że chyba nigdy nie zrezygnuję z TT czy Dtanglera to wydaje mi się, że jednak na dłuższą metę kołtunią włosy. Posiadam szczotkę z dzika i jestem z niej bardzo zadowolona- używam jej jedynie do przeczesywania włosów w ciągu dnia. Tak więc dla mnie minusem jest to, że nie nadaje się do rozczesywania moich grubych, długich i ciężkich włosów. 



Bardzo jestem ciekawa wszystkich produktów i liczę na to, że zostaną ze mną na dłużej.
Dajcie znać, czy miałyście któreś z nich :)

piątek, 3 czerwca 2016

INSTAGRAM MIX


Witam po przerwie!
Mieliśmy w sobotę imprezę imieninowo urodzinową 4 osób! Tydzień sprzątania, trzy dni gotowania, tłum ludzi, ale fajnie było! Tylko pasowałoby sobie jeszcze tydzień wolnego po wziąć aby to wszystko później ogarnąć :)

Dzisiaj mam dla Was post z serii INSTAGRAM MIX. Wiem, że wiele z Was nie ma konta na tym portalu i z chęcią tutaj na blogu co nie co podpatrzycie.
Zapraszam do oglądania :)



1. W paczce z wymiany dostałam próbkę zapachu Katy Perry 'Meow'. Tak mi się spodobał ten zapach, że teraz mam dużą butelkę. Przyznajcie, że opakowanie jest czaderskie.
2. Konwalie są piękne! Uwielbiam świeże kwiaty w domu.
3. Chloe Intense- jestem im od lat wierna, choć zdradzam je z innymi zapachami. Co najlepsze najbardziej podobają mi się, kiedy się kończą. Więc jak tu ich nie kupić ponownie? A raczej zażyczyć sobie na prezent :)
4. Nobla dla osoby, która wymyśliła klipsy do usuwania lakieru hybrydowego!





1. Koniecznie muszę kupić nowe sukienki "wyjściowe". Tylko jakoś wiecznie nie mam na to czasu.
2. Ukochany bez.
3. Bardzo lubię mleczko do ciała Nivea, przetestowałam więc również nowość- antyperspirant. Na zdjęciu możecie również zobaczyć jeden z ulubionych żeli pod prysznic Lirene. Na blogu pojawiła się notka o tych produktach.
4. W najnowszym Glamour jest błyszczyk Catrice. Nie przepadam za błyszczykami, ale oczywiście musiałam kupić.





1. Zamówiłam sobie szczoteczkę do makijażu. Na pewno pojawi się na blogu post o niej.
2. Sezon na blade nogi uważam za otwarty :D
3. Lakiery Rimmel. Mięta jest taka piękna, ale to czerwień wybrałam jaką pierwszą na paznokcie u stóp.
4. Termoloki- loki :) Na blogu post.





1. Oto ja i daaaawno nie noszone jeansy.
2. Odkopałam termoloki, uwielbiam je!
3. 4. Przesyłka od IsaDora- same cudowności. A te kolory.. bajka!





1. Moje włosy- na blogu pojawił się post o dwóch beznadziejnych odżywkach oraz o kosmetykach, które aktualnie używam i bardzo sobie chwalę.
2. Ponownie bez. Tak bardzo go uwielbiam. Mógłby kwitnąć przez cały rok.
3. Czas na małą przekąskę
4. Piękny odcień szminki Rimmel- na blogu post.





1. Moim ulubionym kolorem jest chyba biały.. :)
2. Kosmetyczne nowości z promocji Rossmann i wymiany.
3. Nowy Sense Of Beauty i chwila dla siebie
4. Rany, jaki beznadziejny jest ten olejek z Bielendy. A takie miałam nadzieje. Miłości nie będzie! Na blogu recenzja.





1. Zestaw kosmetyków Schwarzkopf. Szampon i maska- efekt wow. Serio, dawno nie byłam aż tak pozytywnie zaskoczona. Zresztą wszystkie produkty są bardzo dobre. 
2. Pędzlek.. spodobał mi się w sklepie więc przygarnęłam.
3. Lubicie kiwi? Bo ja bardzo, bardzo!
4. Dwa dobre i tanie produkty Bielenda. Recenzja na blogu.





1. Czas na hybrydy. Na trzecim zdjęciu widzicie kolor French Manicure, którym ciągle maluję :) Muszę zamówić jaki nowy odcień :)
2. Ta bluzka bardzo mi się podoba, ale nie wiedzieć czemu założyłam ją chyba ze dwa razy.
3. Yankee Candle PINK SANDS- bardzo spodobał mi się zapach
4. Lirene kokosowy peeling solny- wielbicielki delikatnych peelingów będą zadowolone tak jak ja. Na blogu recenzja.





1. Kolejne kosmetyki do włosów. Tym razem Farmona. Jeden z szamponów bardzo przypadł mi do gustu. Będzie recenzja! Ojj mam sporo zaległości w recenzowaniu produktów do włosów.
2. Bransoletki. Super się je nosiło, tylko szkoda że chyba aż tydzień. Szybko straciły kolor.
3. Dobrnęłyśmy do Wielkanocy.. :)
4. Na zdjęciu toaletka, a na niej piękne świeczki z Pepco.



1. Wspomniałam już, ze bardzo lubię mleczko do ciała Nivea. Jak tylko się kończy to kupuję ponownie. Teraz mam w planach zaopatrzyć się w perfumy Nivea. Jestem strasznie ciekawa zapachu.
2. Moje piękne sztuczne kwiaty, które często służą mi jako akcesoria do zdjęć.
3. Truskawki. Nie ma to jednak, jak nasze Polskie!
4. Czasami mam ochotę obciąć włosy do ramion ;)



Ufff to wszystko. Trochę się tego nazbierało :) ale bardzo lubię tego typu posty, jak również samo robienie zdjęć sprawia mi niesamowitą frajdę. Szkoda tylko, że tak mało mam na to czasu :(

Udanego weekendu!






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...