wtorek, 25 kwietnia 2017

PAESE HIGH DEFINITION TRANSPARENT, PUDER SYPKI






O tym, jak ważnym produktem w makijażu jest puder przekonałam się na studiach dzięki moim koleżankom. Bo tak to żyłam sobie w przekonaniu,  że nie jest on mi w ogóle potrzebny, jednocześnie dziwiłam się dlaczego podkład tak szybko schodzi z cery. Jakim wielkim zaskoczeniem dla mnie było,  że puder potrafi scalić cały make up, nadać ładnego wykończenia i przedłużyć trwałość fluidu. Później przekonałam się, jak ciężko spotkać tego typu produkt dla cery suchej, która nie znosi uczucia matu. 


PAESE HIGH DEFINITION TRANSPARENT, PUDER SYPKI
Paese puder sypki HD zapewniający aksamitnie gładką cerę i matowe wykończenie makijażu. Zawarty w składzie olej Meadowfoam działa na skórę nawilżająco i wygładzająco. puder doskonale utrwala makijaż i nie wymaga poprawek w ciągu dnia. Zapewnia efekt soft focus, który optycznie zmniejsza niedoskonałości i wygładza rysy twarzy. Paese puder sypki HD może być stosowany podczas sesji zdjęciowych i na co dzień dla naturalnego efektu.




Na blogu pojawiła się recenzja ryżowego pudru tej samej firmy. Jeżeli jesteście ciekawe to zaglądnijcie TUTAJ
Byłam z niego zadowolona, ale wersja HD stała się moim ulubieńcem. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Produkt zamknięty w plastikowym, okrągłym opakowaniu z sitkiem. Jest wygodne i poręczne oraz eleganckie.  Dodatkowo posiada gąbeczkę, której jednak nie używam do aplikacji, a traktuję jako zabezpieczenie przed rozsypywaniem. 


Puder Paese High Definition jest drobno zmielony i posiada ładny, naturalny kolor, który dopasowuje się do karnacji. Bezproblemowo się nakłada. Dobrze współpracuje z różnymi podkładami. Bardzo lubię aplikować go pędzlem typu flat top. Najpierw stempelkuję, a później rozdzieram. Dochodzę do wniosku,  że chyba bardziej wolę sypkie produkty niż prasowane. Jedyny minus tego jest taki,  że łatwo o zabrudzenie opakowania. Ja każdego razu przesypuję odrobinę pudru na wieczko od słoiczka.






To co najbardziej podoba mi się w nim to fakt,  że nie daje efektu płaskiego matu. Wygląda bardzo naturalnie, ożywia twarz, wizualnie poprawia jej wygląd. To co robi ze skórą bardzo przypomina mi działanie podkładu mineralnego. 
Nie jest ciężki, nie czuć go na twarzy. Nie ciemnieje w ciągu dnia ani nie zmienia koloru. Nie tworzy smug. Pięknie scala cały makijaż i przedłuża jego trwałość. 





Z przyjemnością sięgam po niego codziennie. Jest niesamowicie wydajny. Jeden z lepszych pudrów, jakie miałam okazję do tej pory testować. Wiele innych produktów brzydko wyglądało na twarzy, wchodziło w pory, podkreślało suche skórki. Twarz wyglądała na zmęczoną. W przypadku pudru HD możemy o tym zapomnieć, bo nic takiego się nie przytrafia. Stanowi doskonałe wykończenie makijażu. Ciekawa jestem czy na innych cerach również się sprawdza :)


sobota, 22 kwietnia 2017

REGENERUM, REGENERACYJNE SERUM DO TWARZY



Regeneracyjne serum do twarzy to mój drugi kosmetyk tej firmy. Miałam już serum do pięt i bardzo miło wspominam. Polubiłam go za świetne działanie. Bardzo dobrze nawilżał, natłuszczał i odżywiał. Zawsze byłam ciekawa pozostałych kosmetyków Regenerum. 



REGENERUM, REGENERACYJNE SERUM DO TWARZY
Marka Regenerum rozszerza ofertę o kolejny ciekawy produkt – Regeneracyjne serum do twarzy. Charakteryzuje się ono intensywnym działaniem regeneracyjnym i odżywczym, a to dzięki zawartym w nim peptydom matrykinowym oraz ekstraktowi z nasion soi.

Działanie:
Peptydy matrykinowe to unikalny składnik, który wnika do głębszych warstw skóry, tam pobudza i przyspiesza odnowę komórek. Takie działanie owocuje znacznie szybszą ich regeneracją. Drugi ważny komponent serum to ekstrakt z nasion soi, który intensywnie i dogłębnie nawilża i odżywia skórę, również tę wyjątkowo przesuszoną. Formułę preparatu uzupełniają składniki, które mają zdolność do tworzenia na skórze transparentnej struktury. Jej zadaniem jest wsparcie dla odbudowy i regeneracji wierzchnich warstw naskórka. W składzie znajdują się także składniki, które stymulują produkcję włókien kolagenowych, co ujędrnia i napina skórę. Regenerum regeneracyjne serum do twarzy optycznie poprawia wygląd twarzy – wygładza skórę, redukuje widoczność zmarszczek oraz porów, ujednolica koloryt, a także zmniejsza oznaki zmęczenia. Efektem stosowania preparatu jest aksamitna, miękka i gładka skóra. Ważnym składnikiem są filtry ochronne UVA/UVB (SPF15), które zabezpieczają skórę przed działaniem promieni słonecznych, a tym samym przed fotostarzeniem.


Zastosowanie:
Regenerum regeneracyjne serum do twarzy polecane do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Sprawdzi się doskonale przy cerze odwodnionej, nadmiernie przesuszonej oraz wymagającej intensywnej regeneracji.

Cena: ok 24 zł
Pojemność: 50 ml



O czym wypadałoby wspomnieć na samym początku to opakowanie serum. Tubka a la krem do rąk plus aplikator w formie pompki- rewelacyjny pomysł. Jest ono bardzo wygodne i przede wszystkim higieniczne. Ładna, minimalistyczna i charakterystyczna dla firmy szata graficzna. 

Biała konsystencja , gęsta i treściwa. Aplikując go na twarz za pierwszym razem byłam przekonana, że skóra będzie się tłuścić oraz świecić. Tym bardziej się zdziwiłam, ponieważ produkt owszem pozostawia lekką otulającą warstwę na skórze, ale po dosłownie chwili wchłania się do zera i daje przy tym matowe wykończenie. Nie ma mowy o  żadnym świeceniu się, uczuciu lepkości. Serum przypomina mi trochę bazę silikonową. Zapach jest delikatny. Idealny zwłaszcza dla osób, które nie przepadają za perfumowanymi kosmetykami.

Jeśli chodzi o działanie to myślę,  że  świetnie się sprawdzi u posiadaczek cer mieszanych oraz tłustych. Polubią go zwłaszcza za to,  że regeneruje i matuje jednocześnie. Moja sucha skóra nie do końca go zaakceptowała. Po aplikacji skóra jest świetnie wygładzona wizualnie i w dotyku. Pory są mniej widoczne, a koloryt wyrównany. Jednak ja należę do tego nielicznego grona, które musi mieć i czuć warstwę kremu na twarzy, w przeciwnym razie nie mam poczucia odpowiedniego nawilżenia., cera robi się spięta, zmęczona, zaczerwieniona. 
W przypadku Regenerum moja skóra po chwili czuje się trochę ściągnięta i mam potrzebę nałożenia czegoś jeszcze. Dlatego najbardziej sprawdziła się u mnie aplikacja kremu bezpośrednio po nałożeniu serum. Zresztą bardzo długo żyłam w przekonaniu,  że pomiędzy aplikacjami tych produktów trzeba odczekać ileś minut. Stosunkowo niedawno odkryłam, że w moim przypadku, jeśli chodzi o sera (tym bardziej o wodnistych konsystencjach) lepiej gdy nie czekam z nakładaniem kremu, tylko od razu po niego sięgam.  
Serum nadaje się pod makijaż. Bardzo dobrze współpracuje z nim podkład. Nic się nie roluje, nie waży. 

Myślę,  ze  redukuje wydzielanie sebum. Dlatego raz jeszcze podkreślam-  wydaje mi się,  że posiadaczki cer mieszanych i suchych powinny być bardzo zadowolone. Niestety mojej suchej skórze nie dostarczył odpowiedniego nawilżenia. Szkoda, bo widzę w nim duży potencjał. 





Dajcie znać czy miałyście to serum do twarzy i jak się sprawdziło ono u Was :)



środa, 19 kwietnia 2017

FARMONA SWEET SECRET, MIGDAŁOWY PEELING DO MYCIA CIAŁA, SŁODKIE TRUFLE I MIGDAŁY





Dzisiaj mam coś dla fanek maksymalnie słodkich i apetycznych zapachów. Wszystkie kosmetyki Farmony z serii Tutti Frutti takie są. To zresztą też moje ulubione produkty. Nie miałabym nic przeciwko gdyby firma wypuściła z tej linii kosmetyki do włosów. Używałabym ich z wielką przyjemnością, a Wy?


FARMONA SWEET SECRET, MIGDAŁOWY PEELING DO MYCIA CIAŁA, 
SŁODKIE TRUFLE I MIGDAŁY


Wyjątkowy kosmetyk o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i zniewalającym, słodkim zapachu został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które dbają o piękny wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura, na bazie ekstraktu ze słodkich trufli i migdałów nie narusza równowagi lipidowej i nie wysusza skóry, poprawiając jej kondycję i wygląd. Łagodne środki myjące i peelingujące drobinki zanurzone w cudownie lekkim, pachnącym żelu dokładnie oczyszczają skórę, usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie Migdałowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i aksamitnie gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach uwalnia od stresu, wycisza i relaksuje, wprowadzając w stan ogólnego odprężenia i zadowolenia.

Pojemność: 225 ml
Cena: 12 zł



Peeling zamknięty jest w dużym, plastikowym słoiku. Produkt można zużyć do zera. Lubię takie opakowania, ponieważ nic się nie marnuje.

Jego konsystencja jest galaretkowata,  żelowa, lubi się ześlizgiwać z palców. Ilość drobinek jest mała. Jest to peeling myjący, a nie typowy zdzierak. Jest delikatny w swoim działaniu.  Dla osób, które potrzebują solidnego starcia naskórka z pewnością okaże się za słaby. Osobiście jestem bardzo zadowolona, ponieważ nie potrzebuję mocnych peelingów. Natomiast jeżeli zależy Wam na mocniejszym działaniu to polecam dosypać zmielonej kawy, cukru itp :)




To świetny umilacz kąpieli, który pięknie pachnie. Zapach jest intensywny, słodki, czuć wyraźną migdałową nutkę. Jestem nim uwiedziona i uwielbiam go, jest taki do zjedzenia. Relaksuje, odpręża. Nie miałabym nic przeciwko wykąpaniu się w wannie wypełnionej po brzegi taką galaretką :) Chętnie zakupię balsam lub krem do rąk o tej samej nucie zapachowej.

Raczej sięgałam po niego po użyciu żelu do mycia, ponieważ sam w sobie się nie pieni. Tak więc traktowałam go jako dodatek pielęgnacyjny. Drobinki są raczej ostre, ale przyjemnie masują skórę. Łatwo się spłukuje i nie brudzi wanny. 

Skóra po kąpieli jest gładka, miękka, nawilżona. Mam wrażenie jakbym wtarła w nią olejek. Nie ma potrzeby użycia balsamu do ciała. Tak więc to świetne rozwiązanie dla osób, które nie przepadają za aplikacją nawilżaczy do ciała po myciu. 


Wrócę do niego ponownie, zwłaszcza w sezonie jesień zima. Choć ja należę do osób, które słodkie zapachy uwielbiają przez cały rok :))

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

MAKEUP REVOLUTION, HOT SUMMER OF LOVE- mój ulubiony bronzer!


Moja miłość do tych kosmetyków zamkniętych w uroczych pudełeczkach w kształcie serca zaczęła się od różu Blushing Hearts. Myślę,  że miałabym całą kolekcję gdyby tylko były one dostępne stacjonarnie w moim mieście. Jakoś zawsze nie po drodze mi z zakupami online. Być może to lepiej dla mojego portfela :)




Muszę przyznać,  że samo opakowanie być może wizualnie solidne nie jest to jednak stwierdzam,  że test wytrzymałości przeszło wzorowo. Praktycznie codziennie po niego sięgam, wielokrotnie woziłam go ze sobą, zdarzało mu się nie raz i nie dwa upaść. Zosia do górnej części nawet wlała  kiedyś wodę. Przetrzymał wszystko, choć może trochę małych wgnieceń ma. 

Bronzer jest niesamowicie wydajny. Jego pojemność to 10g. Nie uważam żebym zdążyła go zużyć przed końcem terminu ważności (12 mcy). Wręcz jest to nierealne!



Z przyjemnością sięgałam po niego. Nie wyobrażam sobie makijażu bez użycia tego typu kosmetyku. To tak przysłowiowa kropka nad i. Wypiekany, potrójny bronzer HOT SUMMER OF LOVE to coś pomiędzy bronzerem i rozświetlaczem. Kolory są delikatne, nie zawierają nachalnych drobinek. Natomiast efekt jaki dają jest satynowy, działają na zasadzie tafli. Można uzyskać naturalny efekt, ale jeżeli zależy nam na mocniejszym podkreśleniu- nie będzie z tym żadnego problemu. Kolory są w ciepłej tonacji i osobiście uważam tylko z trzecim, najciemniejszym. W połączeniu są bardzo ładne i myślę,  że sprawdzą się u wielu typów urodowych. Bronzera używałam również jako cienia do powiek. 

Dużym plusem jest jego bezproblemowa aplikacja. Produkt posiada idealną konsystencje, nie jest za suchy, za twardy czy sypiący się. Wystarczy jedno pociągnięcie pędzlem aby uzyskać ładny efekt. Dobrze się rozciera, nie tworząc plam, smug. Z każdym podkładem i pudrem dobrze współpracował. Raczej nie idzie zrobić nim sobie krzywdy więc jest doskonały zwłaszcza dla osób początkujących i nie mających wprawy z nakładaniu bronzerów. Ożywia buzie, dodaje jej promiennego, zdrowego wyglądu. Świetny w sezonie zimowym, ale myślę, że jak najbardziej nada się na lato- piękne podkreśli opaleniznę. 




Bardzo Wam polecam mojego ulubieńca :) Ciekawa jestem, czy znacie serduszka Makeup Revolution. 


czwartek, 13 kwietnia 2017

Powrót do internetów, wiosenna przesyłka od Lirene, Premium Collagen 5000 + Comming Soon



Mam coraz mniej czasu na blogowanie, zresztą na cokolwiek innego też :/ Ciąży mi to niesamowicie i bardzo brakuje mi takich luźniejszych chwil. Już sama nie wiem co z tym wszystkim robić. Próbuję się jakoś lepiej zorganizować, ale po prostu za dużo tego wszystkiego jest. Pomijam fakt, że coraz częściej zdarza mi się budzić rano w ubraniu, makijażu, z laptopem na kolanach. I ta pierwsza myśl- "No nie! Znowu usnęłam przy komputerze." Ale nie ma co narzekać, muszę to jakoś pozmieniać :)


Początkiem kwietnia otrzymałam przesyłkę od firmy LIRENE, która systematyczne nas rozpieszcza. Zawartość, jak zawsze świetna! Część z kosmetyków już jest w użyciu, a szczególnie polubiłam skoncentrowane StimoSerum oraz odżywczy krem nawilżający z tej samej serii.






  • LIRENE, PŁYN MICELARNY NAWILŻAJĄC0-ŁAGODZĄCY Z D-PANTHENOLEM
  • LIRENE, DUO PŁYN MICELARNY Z OLEJKIEM RYCYNOWYM
  • LIRENE, C+D PRO VITAMIN ENERGY, ŻEL MYJĄCO-ENERGETYZUJĄCY
  • LIRENE, PIANKA CHRONIĄCA PRZED SŁOŃCEM, SPF 30

Mój ulubiony micel z Biedronki już mi się kończy więc z pewnością wypróbuję któryś z Lirene. Ciągle się jednak waham z wyborem, ale chyba bardziej jestem ciekawa duo płynu micelarnego z olejkiem rycynowym. Swoją drogą 2 miesiące temu kupiłam owy olejek z zamiarem nakładania go na brwi i rzęsy. Nadal czeka na otwarcie :)
Żel myjąco-energetyzujący posiada piękny zapach, jak zresztą pozostałe kosmetyki z tej serii. Pachnie dla mnie pomarańczą z landrynkową nutką. Początkowo byłam przekonana,  że jest on do całego ciała, ale okazało się,  że stosuje się go na skórę twarzy oraz szyi.
Pianka chroniąca przed słońcem przeznaczona jest dla dzieci i bardzo nam się przyda w sezonie letnim. Czekam więc z niecierpliwością na lato!





  • LIRENE, ANTYCELLULITOWY LIPO-MASAŻ, ZESTAW DO MASAŻU 
  • LIRENE, TERMOAKTYWNE BANDAŻE, ROZGRZEWAJĄCY ZABIEG ANTYCELLULITOWO-MODELUJĄCY

Doprawdy, zdaję sobie sprawę z tego, że i tym razem lato na mnie nie zaczeka, ale nie mam pojęcia kiedy zrobił się kwiecień, jak jeszcze przed chwilą był styczeń :) Zobaczycie, że czas szybko zleci i będzie upragnione lato. Najwyższy czas pomyśleć o tym aby przygotować swoje ciało. Kosmetyki jak najbardziej mi się przydadzą i jestem ciekawa, jakie dadzą efekty. Mam nadzieję,  że piorunujące :)




  • LIRENE, C + D PRO VITAMIN ENERGY, SKONCENTROWANE STIMUSERUM
  • LIRENE, C + D PRO VITAMIN ENERGY, ODŻYWCZY KREM GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCY
Tego samego dnia co otrzymałam przesyłkę, wieczorem nałożyłam na twarz zarówno serum, jak i krem. Nie do końca byłam zadowolona z mojego dotychczasowego nawilżacza i zbyt długo się z nim "męczyłam" licząc na lepsze efekty. Natomiast te dwa kosmetyki bardzo mi się spodobały. Oba posiadają cudowne świeże, rześkie zapachy pomarańczy z nutką słodkości. Moja skóra po nich na nowo odżyła. Krem bardzo przypomina mi kremo-żel z witaminowymi drobinkami Lirene Youngy 20+ (nie wiem czy jeszcze jest on dostępny, ale być może coś kojarzycie).




  • LIRENE, BRĄZUJĄCA MGIEŁKA
  • LIRENE INCA INCHI, OLEJEK POD PRYSZNIC 

Brązującej mgiełki jestem bardzo ciekawa. W opakowaniu prezentuje się genialnie. Olejkowa duo-formuła z bursztynem. Ma dawać stopniowy efekt opalenizny, bez smug. Przyznam,  że zawsze mam obawy przed stosowaniem tego typu produktów. Chyba dalej mam w głowie efekty po dawnych samoopalaczach- pomarańczowy kolor, smugi, zacieki. Liczę na to, że mgiełka da ładny, delikatny efekt.

Uwielbiam olejki pod prysznic Lirene. Moim ulubieńcem jest żel-oliwka z bawełny. Zużyłam już sporo opakowań. Olej Inca Inchi jest bogaty w kwasy Omega-3 i Omega-6, wzmacnia barierę hydrolipidową naskórka, zapobiega utracie wody, dodatkowo poprawiając kondycję skóry. Produkt posiada w składzie jeszcze między innymi olej jojoba i sojowa. Ma ładny zapach, może trochę męski, lekko eteryczny.




  • PREMIUM COLLAGEN 5000 

PREMIUM COLLAGEN 5000 to preparat dla osób, które chcą poprawić stan swojej skóry, włosów oraz paznokci. Zawiera w swoim składzie kolagen morski (pozyskiwany z ryb). Kolagen jest jednym z najważniejszych białek w organizmie. Odpowiada on m. in. za elastyczność i prawidłową strukturę skóry. Witamina C wspiera produkcję kolagenu, maksymalizując efekt.

Naczytałam się pozytywnych opinii i postanowiłam przetestować na sobie :) Początkowo miałam obawy, jak to zwykle przed różnymi suplementami, ale pomyślałam "dlaczego by nie spróbować?". Preparat jest w formie proszku i zalecana dzienna dawka to 2 płaskie łyżeczki 1 raz dziennie. Można go rozpuścić w szklance letniej wody, soku, kawy, dodać do jogurtu lub koktajlu.




COMMING SOON

Mam sporo blogowych zaległości. W najbliższym czasie przeczytacie o moim ukochanym bronzerze, świetnym pudrze Paese, który prezentuje się na twarzy jak podkład mineralny. Będzie notka o odżywce w sprayu Shwarzkopf oraz apetycznie pachnącym peelingu Farmony. Napiszę o kilku kosmetykach do twarzy, między innymi serum Regenerum, kremie Miya oraz toniku Vianek. Dowiecie się, jak na moich włosach sprawdziła się "kuracja bursztynowa" Jantar i jak z suchą skórą radzi sobie balsam Nivelazione. 




Dajcie znać czy Was coś zaciekawiło :)
Uciekam do sprzątania, buziaki :***
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...