Kiedy opublikowałam post o balsamie Lirene Rubin Charm dużo osób było ciekawych wersji złotej tego produktu.
Wiele z Was pewnie tak jak ja nie złapało jeszcze pięknej opalenizny, dlatego myślę, że bardziej przypadnie Wam do gustu Golden Charm. Przynajmniej na mojej bladej skórze ładniej się prezentuje. Przypuszczam, że u osób o ciemniejszej karnacji czy skórze muśniętej słońcem oba balsamy będą pięknie rozświetlały i podkreślały ładny koloryt skóry.
LIRENE DERMOPROGRAM, BALSAM GOLDEN CHARM
Balsam Golden Charm jest przeznaczony do każdego typu cery.
Balsam sprawi, że poczujesz prawdziwą magię złotych drobinek, a skóra rozbłyśnie szlachetnym blaskiem złota oraz stanie się miękka w dotyku i jedwabista. Zmysłowy zapach balsamu podkreśli Twoją kobiecość i naturalne piękno.
Zawarta w balsamie złota alga głęboko nawilża skórę oraz pobudza produkcję kolagenu, dzięki czemu na dłużej zatrzymasz młodość. Hialuronian przywraca jędrność, a olej z jojoby odżywia skórę. Balsam sprawi, że stanie się miękka w dotyku i jedwabista.
Produkt objęty jest Dermoprogramem Lirene, opracowanym przez Ekspertów Laboratorium Naukowego Lirene, gwarantującym bezpieczeństwo i skuteczność.
Przebadano dermatologicznie.
Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne, konsystencję to wersja złota niewiele się różni od różowej.
Lekka, żelowa formuła, szybko się wchłania
Zapach jest inny, ale również bardzo, ładny, trwały. Pachnie jak perfumy. Dla niektórych może okazać się zbyt nachalny, czy może gryźć się z perfumami, ale z drugiej strony jeśli są o podobnej woni to zdecydowanie balsam dodatkowo podbije ich zapach.
Pięknie rozświetla skórę. Posiada drobinki, które po aplikacji nie migrują wszędzie dookoła, nie zostają na ubraniu itd.
Na poniższym zdjęciu (1 i 2) możecie zobaczyć jak prezentuje się na lewej stronie rozprowadzony balsam Rubin Charm, po prawej Golden.
3 zdjęcie prezentuje wchłonięty już w skórę złoty balsam w świetle dziennym (fot. zrobiona na balkonie).
Wprost nie mogę się doczekać, kiedy chociaż delikatnie się opalę. Skoro teraz balsam prezentuje się bardzo dobrze, to dam sobie rękę uciąć, że jak się opalę to będzie wyglądał jeszcze lepiej.
Uwielbiam na lato kremy z drobinkami :)
OdpowiedzUsuńMam oba i bardziej lubię Rubin charm
OdpowiedzUsuńmam go od dawna, pięknie pachnie, skóra fajnie się świeci drobinkami złota, ale tylko przez pewien czas, potem one zanikają, mimo wszystko lubię go:)
OdpowiedzUsuńdużo bardziej mi pasuje niż ten różowy:)
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńmi chyba nie dane jest się opalić, jak dzisiaj pojechałam na działkę, posmarowałam się filtrem, rozłożyłam leżak i bum, słońce zaszło :(
bardzo ładny kolorek:)
OdpowiedzUsuńJaki ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńIdeał do opalonej skóry.
OdpowiedzUsuńFajnie się prezentuje :) Do tej pory takie cuda z drobinkami chwaliłam sobie z Nuxe, ale temu produktowi muszę się koniecznie bliżej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńWersja złota zdecydowanie lepsza. Daje ciekawszy efekt. Na letnie wieczory w sam raz :)
OdpowiedzUsuńMiałam różowy z poprzedniej notki, ale teraz żałuję, że nie wzięłam złotego - genialny :)
OdpowiedzUsuńTa wersja o wiele lepsza <3 jest piękna!!
OdpowiedzUsuńon pachnie fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńJa totalnie nie lubię tego typu balsamów.
OdpowiedzUsuńpięknie to wygląda na skórze!
OdpowiedzUsuńświetnie się prezentuje ten balsam, o wiele lepiej niż ten różowy :)
OdpowiedzUsuńPo Twoim poście o wersji rubinowej sama skusiłam się , ale na wersję właśnie złotą (której na półkach z resztą było najmniej:) ). Bardzo przypadł mi do gustu, zabieram go na obóz.... ładną pozostawia złotą poświatę.
OdpowiedzUsuńJednak mnie denerwuje zapach. Moja mama miewała dużo próbek perfum o podobnym zapachu, jednak ja mam zupełnie inny gust i nie będę tego balsamu mogła stosować rano, bo właśnie gryzłoby się to z moimi perfumami a na dodatek z wszelkimi żelami do mycia ciała i chodziłabym cała jak perfumeria :)
Mam całe trio, ale chyba muszę się nim z kimś podzielić, bo nie zapowiada się na to, bym opaliła się na tyle, żeby był sens ich używać w tym roku :( Nie wydaje mi się, żeby na bladej, czy jedynie leko muśniętej slońcem skórze wyglądały dobrze.
OdpowiedzUsuńHej, ostatnio zauważyłam, że nie sprawdzają się u Ciebie te same odżywki co u mnie ;) np Garnier Avocado, za to Timotei Avocado Oil jest u mnie nr 1! Polecam, może dla Ciebie też stanie się hitem ;))
OdpowiedzUsuńzłoty zdecydowanie lepszy :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie;-)
OdpowiedzUsuńZłoty lepszy, pięknie wygląda, chyba się na niego skuszę jak się trochę opalę :)
OdpowiedzUsuńMam oba balsamy i zamierzam ten złoty zabrać na nasz najbliższy wyjazd :)
OdpowiedzUsuń