Czasami tak
się zastanawiam ile jeszcze moja kuchnia skrywa kosmetycznych skarbów. Nigdy
nie była ze mnie wielka zwolenniczka naturalnej pielęgnacji. Nie zwracałam
większej uwagi na składniki kosmetyków itd. Jednak z całą pewnością nie byłam
też przeciwniczką takiej idei- o co to to nie. Tym bardziej skoro drogeryjne
kosmetyki zawodzą to siłą rzeczy szukamy innych rozwiązań. Tak było w przypadku
mojej córki, która ma atopową skórę. U nas duży problem jest z wodą, która jest
twarda i wysusza skórę. Sama to odczuwam, a co dopiero dziecko z taką
przypadłością. Dodatkowo w takim przypadku kąpiele powinny być krótkie, co
jeśli chodzi o Zosie jest mało realne, ponieważ uwielbia zabawy w wodzie.
Zauważyłam jednak, że szczególnie po kąpieli skóra jest podrażniona, wysuszona.
A kiedy kolejny żel do mycia za 40 zł okazał się delikatnie mówiąc bublem
szukałam innego rozwiązania. Natknęłam się na artykuł o kąpieli alergika (www.mojealergie.pl), w którym jest mowa o płatkach
owsianych. Poszperałam dalej i czytałam o ich dobrych właściwościach
pielęgnacyjnych- i tak zaczęła się nasza przygoda.
Płatki
owsiane okazały się tanim i dobrym, naturalnym kosmetykiem. Niezwykle
wielofunkcyjnym- możliwości ich zastosowania są ogromne. Są bardzo dobrze
dostępne. Można je kupić chyba w każdym sklepie spożywczym, ale najlepiej
zaglądnąć do naszej kuchni, bo prawdopodobnie tam są :)