Oba produkty dość mocno mnie rozczarowały..
ESSENCE, MIAMI ROLLER GIRL, EYESHADOW
Zdecydowanie ten kolor wpadł mi w oko. Lubię odcienie nude, beże, jasne. Cień jest opalizujący, ma śliczne wygrawerowane palemki..Cień jest dość miękki w dotyku, dobrze się go nakłada. Śliczny kolorek, ale co z tego skoro z mojej powieki szybko znika. Nie trzyma się nawet na bazie.
Zdjęcia oczywiście wyszły zbyt jasne :/
ESSENCE, MIAMI ROLLER GIRL, BLUSH
Trójkolorowy róż do policzków. Piękne kolory- intensywne, żywe, letnie. Można aplikować je osobno, albo łączyć.Niestety nakładanie go to dla mnie istna katorga. Róż jest bardzo dobrze napigmentowany, ale w moim przypadku w ogóle nie chcę się ładnie rozcierać na policzkach.
Potrafi zrobić krzywdę, na zdjęciach wychodzić nie chce- wrrr nie lubię go :P Ponoć można go ujarzmić i oswoić- polubić, ale ja albo nie mam wprawnej ręki albo nie mam cierpliwości ;)
Nie lubię pisać niepochlebnych opinii. Kosmetyki mnie rozczarowały, zdjęcia nie chciały wychodzić. Blogger odmawiał posłuszeństwa kiedy chciałam je zamieścić w notce- chyba dzisiaj mam jakiś gorszy dzień :P